news


Tutaj z pomocą przychodzi kilka metod zapobiegania niechcianej ciąży. Mamy więc całkiem skuteczne prezerwatywy, bardzo skuteczne pigułki hormonalne dla kobiet oraz zdecydowanie mało skuteczne przerywanie stosunku. Pierwsze metoda jest dobra, jednak tracimy część przyjemności płynącej z seksu. Druga metoda często skutkuje rozregulowaniem gospodarki hormonalnej kobiety i problemami zdrowotnymi. No a trzecia metoda często skutkuje ciążą.
Na co więc się zdecydować? Być może już niebawem do gry wejdzie coś zupełnie nowego i zyskamy nowe możliwości. Nowy sposób zabezpieczania się dla mężczyzn właśnie przeszedł testy na ludziach.
Mowa o pigułkach antykoncepcyjnych dla mężczyzn. Pozytywnie przeszły już one testy na myszach wykazując swoją skuteczność, przyszła więc pora na ludzi. Te testy również udało się przejść. Zacznijmy jednak od początku.
Firma z Ameryki zajmująca się całą tą sprawą przeprowadziła miesięczny eksperyment z udziałem 40 mężczyzn. Ich zadanie polegało na rozpoczęciu kuracji za pomocą pigułek. 10 z nich brało placebo, jednak nikt nie wiedział kto to był.
Zasada działania pigułek jest bardzo prosta. To zmodyfikowany testosteron, który łączy w sobie działanie dwóch innych hormonów: androgenu i progesteronu. Dzięki zażywaniu tabletek znacznie spada poziom testosteronu w organizmie mężczyzny. Przez co nie jest on w stanie produkować zdrowych plemników. Takie wyniki wykazał eksperyment przeprowadzony wcześniej na myszach. Testy na ludziach miały inny cel.
Ich celem było sprawdzenie, jak ludzki organizm zareaguje na kurację. Okazało się, że w każdym przypadku zareagował całkiem nieźle. Tylko 5 mężczyzn zgłosiło lekki spadek popędu seksualnego, a dwóch zgłosiło delikatne pogorszenie erekcji - nic jednak nie wpłynęło na jakość i częstotliwość współżycia.
Dlaczego jednak nie wiadomo, czy hormony działają na mężczyzn? Ponieważ kuracja musi trwać co najmniej 60-90 dni, aby zobaczyć pierwsze jej efekty.
Zdaniem ekspertów jesteśmy na dobrej drodze, aby środek wszedł w najbliższej przyszłości na rynek. Powinno to nastąpić maksymalnie w ciągu następnej dekady.









Fundacja Życie i Rodzina, w której zasiada Kaja Godek, wraz z Obywatelskim Komitetem Inicjatywy Ustawodawczej złoży podpisy w Sejmie pod projektem ustawy "Stop LGBT". Jego głównym punktem jest zakaz organizowania parad równości - przypomina Onet. Według projektu niezgodne z prawem mają być wszelkie manifestacje, których celem jest m.in. kwestionowanie małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, propagowanie związków partnerskich i małżeństw jednopłciowych, a także adopcji dzieci przez pary jednopłciowe.
W projekcie zawarto również zakaz promowania "płci jako bytu niezależnego od uwarunkowań biologicznych", a także "rozwiązań prawnych mających na celu uprzywilejowanie związków osób tej samej płci". Chronione mają być też symbole religijne.



Portal medonet przezanalizował obecną sytuację związaną z ilością zachrowań. Granicę 70 zakażeń na 100 tys (czyli taką, od której ma wejść nardowoa kwarantanna) mieszkańców przekraczamy od trzech dni. 5 listopada współczynnik ten wyniósł 70,86, 6 listopada – 70,72 a 7 listopada - 72,78. Warto jednak pamiętać, że są to dane liczone dla poszczególnych dni, a premier Mateusz Morawiecki mówił o średniej z 7 ostatnich dni.
Przy założeniu, że ta tendencja utrzyma się jeszcze przez 4 kolejne dni – kwarantanna narodowa mogłaby wejść w życie już w czwartek, 12 listopada. To jednak najbardziej pesymistyczny scenariusz.
Na temat narodowej kwarantanny wypowiedział się też Jarosław Gowin:
Dla mnie lockdown to ostateczność. Koszt takiego zamrożenia gospodarki, z jakim mieliśmy do czynienia wiosną, to około 90 miliardów złotych w skali jednego miesiąca. To, co premier Morawiecki nazywa „narodową kwarantanną”, miałoby obejmować te same rozwiązania, co wiosną, być może jednak poszerzone o dodatkowe ograniczenia związane z przemieszczaniem się – mówi wicepremier i minister rozwoju, pracy i technologii.
Jarosław Gowin stwierdził również, że przekonuje innych polityków w obozie władzy, by raczej ograniczać przemieszczanie się obywateli, niż zamykać gospodarkę. Wicepremier nie precyzuje jednak, o jaki rodzaj przemieszczania się chodzi.
