O takich ludziach, jak bracia Menendez, mówi się, że są w czepkach urodzeni - jako dzieci bogatych rodziców mieli zagwarantowany start, o jakim mało kto mógłby pomarzyć. Luksus, bogactwo, willa w Beverly Hills, studia w Princeton. A jednak wciąż było im mało. Dlatego zamiast zadowalać się jedynie marnym kieszonkowym, postanowili przejąć cały majątek rodziców. Naturalnie, aby tak się stało, ci musieli zniknąć z powierzchni ziemi.
Po zamordowaniu rodziców prowadzili hulaszczy tryb życia, przez pierwsze pół roku wydali ponad milion dolarów. To stąd było ich stać na opłacenie biletów na miejsca z pierwszego rzędu podczas meczu NBA.
Wieczorem 20 sierpnia 1989 roku 21-letni Lyle i 18-letni Erik wkroczyli do sypialni rodziców: Jose oraz Kitty Menendezów. Jeden z braci kilkukrotnie strzelił do ojca. Przerażona matka próbowała uciekać, jednak kule szybko dosięgły i ją - dostała w udo, twarz, korpus i serce. Po wszystkim bracia poszli do kina, aby zagwarantować sobie alibi.
Bracia twierdzą, że zabili rodziców w samoobronie, a nie dla pieniędzy, wyjaśniając, że czuli, że morderstwo było jedynym sposobem, aby uciec od lat, w których ich rodzice wykorzystywali ich seksualnie.
„Używał przedmiotów, takich jak szczoteczka do zębów, pędzel do golenia".
W swoim pierwszym wywiadzie od ponad 20 lat Erik podzielił się wyrzutami sumienia z powodu tamtej nocy - i powtórzył, dlaczego tak się stało. „Chciałbym cofnąć się w czasie i cofnąć wszystko, co Lyle i ja zrobiliśmy. To było takie złe. Nie chciałem śmierci moich rodziców - po prostu chciałem, aby przemoc w naszym domu się skończyła".
Jednak od czasu procesu wiele osób - w tym osoby najbliższe braciom - mają wątpliwości, że rodzice wykorzystywali braci Menendez. Brat ich zmarłej matki, Brian Andersen, mówi, że: „Pomysł, że Erik i Lyle byli wykorzystywani przez moją siostrę Kitty, jest absolutnym szaleństwem”.
Bracia zostali skazani na dożywotnie więzienie bez prawa do wcześniejszego. zwolnienia.

Zobacz również
W 1951 roku Walt Disney podjął decyzję, która nieświadomie zmieniła życie Thelmy Howard, kobietry, która pochodziła z biednej, wielodzietnej rodziny. Walt Disney Zatrudnił ją jako pomoc domową i kucharkę - i na kolejne 30 lat stała się ona częścią domu Disneyów. Nie tylko prowadziła gospodarstwo, lecz także zbudowała bliską więź z rodziną, stając się kimś więcej niż pracownikiem. Wyjątkowym elementem tej relacji były prezenty, które Walt Disney wręczał jej co roku na Boże Narodzenie i urodziny. Doceniając jej lojalność i oddanie, podarowywał Thelmie akcje swojego studia filmowego. Gest ten okazał się znacznie cenniejszy, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Thelma nie sprzedała ani jednej akcji - przechowała je wszystkie, obserwując, jak imperium Disneya rośnie. Z czasem akcje nabrały ogromnej wartości i w chwili śmierci Thelmy jej majątek przekraczał 9 milionów dolarów. To, co zaczęło się jako drobny świąteczny prezent, stało się wielką fortuną.

We wtorek, 23 grudnia, monitoring prowadzony przez Wody Polskie uchwycił nietypowe zjawisko w Odrze. W rejonie Mostu Pionierów w Szczecinie kamery zarejestrowały dwa morskie ssaki pływające w rzece.
Jak poinformował w mediach społecznościowych zoolog i członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody Robert Maślak, były to delfiny zwyczajne — gatunek, który w Bałtyku pojawia się jedynie sporadycznie.
