cookies

Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Martin Pistorius nazywany jest "chłopcem duchem". Nastolatek w wieku 12 lat znalazł się w stanie wegetatywnym. Chłopiec zapadł w śpiączkę, ale był świadomy - słyszał rozmowy, między innymi słowa mamy, która pragnęła, by Martin umarł .
logo-head
czytaj dalej
Martin Pistorius do 12 roku życia był zdrowym, zwykłym nastolatkiem. W styczniu 1988 roku wrócił do domu ze szkoły i powiedział mamie, że boli go gardło. Do szkolnej ławki już nie wrócił. 

Rodzice Martina sądzili, że to zwykłe przeziębienie, chłopiec zaczął jednak tracić apetyt, był bardzo zmęczony, a poruszanie się zaczęło sprawiać mu problemy. Stan zdrowia coraz bardziej się pogarszał. Doszło do tego, że Martin nie wiedział co jest rzeczywistością, przestał również rozpoznawać twarze.

Martina leczono na gruźlicę i zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, ale nikt postawił żadnej diagnozy. Przetestowano setki różnych lekarstw - bez efektów. Chłopiec zagubił się w dalekiej krainie, do której tylko on miał dostęp. 

Tymczasem 12-latek coraz częściej sypiał, miał mniej sił, aż pewnego dnia zapadł w śpiączkę. Lekarze określili, że Martin jest w stanie wegetatywnym i poinformowali rodziców, że pozostaje im tylko pielęgnować go i czekać, aż choroba neurologiczna zrobi swoje i Martin umrze.

Jednak pewnego dnia wydarzył się cud, zupełnie bez żadnej przyczyny, w wieku 16 lat Martin zaczął odzyskiwać świadomość. Powoli zaczynał orientować się w swoim położeniu. Powoli wracała mu pamięć, ale wciąż nie mógł nawiązać kontaktu z otoczeniem. Niestety, ani jego rodzice, ani opiekunowie nie zauważali, że w chłopcu znów tli się świadomość. 

Sytuację potęguje fakt, że chłopiec przebywał w domu opieki, w którym pielęgniarze i pielęgniarki ciągnęli chłopca za włosy, krzyczeli na niego, bili, uderzali metalową łyżką o jego zęby tak, by zadać mu ból. Ale to nie było najgorsze. Najbardziej przerażające były noce, podczas których nie mogący się poruszać 12-latek był molestowany seksualnie.

Strasznych momentów było więcej, Martin wspomina, że pewnego razu, jego matka przekonana, że on nie jest w stanie jej usłyszeć, weszła do niego do pokoju i: 

Spojrzała na mnie, a jej oczy zaszły łzami. Chciałem ją pocieszyć, wstać z wózka i zostawić za sobą tę cielesną skorupę, która przysporzyła nam wszystkim tyle cierpienia. "Musisz umrzeć - powiedziała powoli. - Powinieneś umrzeć".
Poczułem, że cały świat się ode mnie oddalił. Wstała i wyszła z pokoju w milczeniu. Tego dnia chciałem spełnić jej wolę i umrzeć. Nie mogłem się doczekać, kiedy życie mnie opuści. Wraz z upływem lat stopniowo zacząłem rozumieć desperację mojej matki i wybaczyłem jej. Krok po kroku zrozumiałem, dlaczego tak trudno matce żyć z tak okrutną parodią kogoś, kto kiedyś był jej zdrowym dzieckiem, które tak bardzo kochała.


Dopiero kiedy Martin miał 25 lat, Virna van der Walt, terapeutka w ośrodku dziennego pobytu zauważyła słabe oznaki reakcji - lekki uśmiech, kiwnięcie głową w odpowiedzi na polecenia. Martin, na wyraźną prośbę Virny, został skierowany do specjalnego ośrodka alternatywnej komunikacji Uniwersytetu w Pretorii, gdzie przeszedł różne testy i okazało się, że jest świadomy i zdolny do reakcji. 

Martin opanował komputer do tego stopnia, że skończył uniwersytet, gdzie studiował programowanie, a następnie dostał pracę jako informatyk. 

W wieku 33 lat w czasie rozmowy na Skype Martin poznał Joannę. Choć mężczyzna do dziś posługuje się syntezatorem mowy, nie stanowiło to dla nich żadnego problemu. Para zaczęła spędzać godziny na rozmowach. Błyskawicznie się zakochali i wkrótce zostali małżeństwem.
Dodano: 08.01.2022
autor: Jackson

Zobacz również

Ostatni, finałowy odcinek kończący serial Stranger Things będzie trwał 2 godziny i 8 minut.
logo-head
Dodano: 26.12.2025
Thelma Howard była pomocą domową w domu Walta Disneya. Co roku na święta dostawała mały pakiet akcji Disneya, które odkładała, nie znając ich wartości. Po jej śmierci okazało się, że są warte 9 mln dolarów.
logo-head
czytaj dalej

W 1951 roku Walt Disney podjął decyzję, która nieświadomie zmieniła życie Thelmy Howard, kobietry, która pochodziła z biednej, wielodzietnej rodziny. Walt Disney Zatrudnił ją jako pomoc domową i kucharkę - i na kolejne 30 lat stała się ona częścią domu Disneyów. Nie tylko prowadziła gospodarstwo, lecz także zbudowała bliską więź z rodziną, stając się kimś więcej niż pracownikiem. Wyjątkowym elementem tej relacji były prezenty, które Walt Disney wręczał jej co roku na Boże Narodzenie i urodziny. Doceniając jej lojalność i oddanie, podarowywał Thelmie akcje swojego studia filmowego. Gest ten okazał się znacznie cenniejszy, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Thelma nie sprzedała ani jednej akcji - przechowała je wszystkie, obserwując, jak imperium Disneya rośnie. Z czasem akcje nabrały ogromnej wartości i w chwili śmierci Thelmy jej majątek przekraczał 9 milionów dolarów. To, co zaczęło się jako drobny świąteczny prezent, stało się wielką fortuną.

Dodano: 25.12.2025
Pochwalcie się co dostaliście pod choinkę ?
logo-head
Dodano: 25.12.2025
1/2 Finału na Najlepszy Świąteczny Film Wszech Czasów! The Holiday vs Kevin sam w domu. Komu oddacie swój głos?
logo-head
Dodano: 25.12.2025
Dzień przed wigilią w Odrze w Szczecinie zauważono dwa delfiny.
logo-head
czytaj dalej

We wtorek, 23 grudnia, monitoring prowadzony przez Wody Polskie uchwycił nietypowe zjawisko w Odrze. W rejonie Mostu Pionierów w Szczecinie kamery zarejestrowały dwa morskie ssaki pływające w rzece.

Jak poinformował w mediach społecznościowych zoolog i członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody Robert Maślak, były to delfiny zwyczajne — gatunek, który w Bałtyku pojawia się jedynie sporadycznie.

Dodano: 25.12.2025