Zdaniem amerykańskich naukowców, tętno może wskazywać na problemy seksualne kobiecego ciała. U kobiet z niską zmiennością rytmu serca – HRV (źle oznakowane wahania tętna w stosunku do jego średniego poziomu rytmu) – jest o wiele bardziej prawdopodobne wystąpienie problemów w łóżku, w porównaniu z kobietami o umiarkowanym lub wysokim HRV. Tak w nawiązaniu do czasopisma „Applied Psychology and Biofeedback” informuje portal naukowy LiveScience.
Podczas eksperymentu, naukowcy przebadali 72 kobiety w wieku od 18-39 lat, którym zmierzyli puls z wykorzystaniem elektrokardiografu, podczas oglądania filmu z neutralnym podmiotem przez okres około trzech minut. Uczestniczki badania zostały podzielone na trzy grupy: z niskim, średnim i wysokim HRV. Potem podano im kwestionariusz do wypełnienia, który miał sprawdzić ich poziom seksualności.
Na podstawie danych osobowych stwierdzono, że 29 procent kobiet cierpiało z powodu zaburzeń seksualnych. Naukowcy odkryli, że im niższe było HRV podczas oglądania filmu, tym większe jest prawdopodobieństwo wystąpienia zaburzeń seksualnych u badanej osoby. Innymi słowy, niskie HRV jest czynnikiem ryzyka problemów występujących w życiu seksualnym.
Badacze mówią, że powiązanie między HRV i seksualnością, ma związek z układem nerwowym.
„Przy wysokim HRV pozycje dominujące należą do przywspółczulnego układu nerwowego, co sprzyja relaksacji organizmu”. Powiedziała współautorka badania Amelia Stanton.
Natomiast przy niskim HRV dominuje współczulny układ nerwowy, który mobilizuje organizm do walki z zagrożeniem (uruchomienie reakcji „walcz lub uciekaj”) oraz odpowiada za opóźnianie pobudzenia seksualnego. Wreszcie, przy prawidłowych parametrach serca (średnie lub wysokie HRV), poprawia się dopływ krwi do żeńskich narządów płciowych. Jeżeli wyniki badania zostaną potwierdzone, HRV może stać się pierwszym powszechnie uznawanym fizjologicznym markerem, ukazującym zaburzenia seksualne u kobiet. Jeśli chodzi o mężczyzn, związek między HRV a dysfunkcją procesu erekcji został udowodniony przez nauki medyczne.
5 czerwca 2015 roku w Stanach Zjednoczonych oficjalnie został zatwierdzony pierwszy na świecie lek o nazwie Flibanseryna, mający na celu przywrócenie pożądania seksualnego u kobiet. Jest on dostępny tylko na receptę dla pacjentek z osłabionym libido, które nie posiadają żadnych przeciwwskazań do jego stosowania oraz ich przypadłość nie jest związana z ich problemami w związku.
Flibanseryna uznawana jest za żeński odpowiednik Viagry.

Zobacz również
Olga Malinkiewicz — autorka przełomowej, niskotemperaturowej metody produkcji elastycznych ogniw perowskitowych — przez lata uchodziła za jedną z największych nadziei polskiej nauki. Jej odkrycia przyniosły jej prestiżowe nagrody w kraju i za granicą, a w 2016 roku została odznaczona przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, w uznaniu za wkład w rozwój technologii fotowoltaicznych.
Dziś jednak jej historia przybrała dramatyczny wymiar. Sama badaczka twierdzi, że wskutek nadużycia zaufania i działań biznesowych partnerów straciła kontrolę nad stworzoną przez siebie firmą oraz nad innowacyjną technologią. Obciążona milionowymi zobowiązaniami, zabezpieczonymi własnym majątkiem, walczy nie tylko o dorobek życia, ale i o możliwość przedstawienia publicznie swojej wersji wydarzeń.
Punktem kulminacyjnym sporu była niedawna rozmowa w studiu Kanału Zero, gdzie Malinkiewicz skonfrontowała się z Dawidem Zielińskim — inwestorem kojarzonym z Columbus Energy. W trakcie programu padły z jego strony sugestie i insynuacje dotyczące rzekomych powiązań badaczki z ukraińskim wynalazcą oraz prób wywiezienia technologii na Wschód. Słowa te wywołały zdumienie wśród widzów, a Malinkiewicz określiła je jako całkowicie nieprawdziwe.
Krzysztof Stanowski, relacjonując kulisy sprawy, zwrócił uwagę, że — jak wynika z jego ustaleń — przeciwnicy badaczki podejmują działania mające ograniczyć jej możliwość publicznego zabierania głosu, m.in. poprzez blokowanie zbiórek na zagranicznych platformach.

