Jednym z prawdopodobnych scenariuszy jest częściowy powrót do nauczania zdalnego. Lekcje przez internet mogą już niedługo ponownie odbywać wszyscy uczniowie, którzy ukończyli 12 lat. "Na podstawie analizy danych epidemiologicznych (...), mamy pewne podejrzenia i to mocno ugruntowane, że w szkołach odbywa się transmisja wirusa. Zwłaszcza dotyczy to szkół w strefach czerwonych oraz w dużych miastach" - mówi gość Porannej rozmowy w RMF FM dr Paweł Grzesiowski, pytany o to czy szkoły powinny zostać zamknięte.
Wśród pomysłów, które miałyby pomóc w obniżeniu poziomu zachorowań i zapanowaniu nad rozprzestrzenianiem się pandemii, jest m.in. całkowity zakaz organizacji wesel. Obecnie obowiązują ograniczenia liczby gości w zależności od tego, w jakim powiecie (strefa żółta, czy czerwona) są one organizowane. Jak informuje polsatnews.pl, już niebawem może się to zmienić i wrócić do stanu z czasu wiosennego lockdownu.

Zobacz również
W 1951 roku Walt Disney podjął decyzję, która nieświadomie zmieniła życie Thelmy Howard, kobietry, która pochodziła z biednej, wielodzietnej rodziny. Walt Disney Zatrudnił ją jako pomoc domową i kucharkę - i na kolejne 30 lat stała się ona częścią domu Disneyów. Nie tylko prowadziła gospodarstwo, lecz także zbudowała bliską więź z rodziną, stając się kimś więcej niż pracownikiem. Wyjątkowym elementem tej relacji były prezenty, które Walt Disney wręczał jej co roku na Boże Narodzenie i urodziny. Doceniając jej lojalność i oddanie, podarowywał Thelmie akcje swojego studia filmowego. Gest ten okazał się znacznie cenniejszy, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Thelma nie sprzedała ani jednej akcji - przechowała je wszystkie, obserwując, jak imperium Disneya rośnie. Z czasem akcje nabrały ogromnej wartości i w chwili śmierci Thelmy jej majątek przekraczał 9 milionów dolarów. To, co zaczęło się jako drobny świąteczny prezent, stało się wielką fortuną.

We wtorek, 23 grudnia, monitoring prowadzony przez Wody Polskie uchwycił nietypowe zjawisko w Odrze. W rejonie Mostu Pionierów w Szczecinie kamery zarejestrowały dwa morskie ssaki pływające w rzece.
Jak poinformował w mediach społecznościowych zoolog i członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody Robert Maślak, były to delfiny zwyczajne — gatunek, który w Bałtyku pojawia się jedynie sporadycznie.
