Tą okrutną zbrodnią żyjły całe Stany Zjednoczone. Para przyszłych morderców użyła popularnej aplikacji randkowej do spotkania się z 24-letnią Sydney Loofe. Zamordowali ją i poćwiartowali jej ciało. Sprawa, która ciągnie się od 3 lat, w końcu doczeka się finału przed wymiarem sprawiedliwości. Ciało Sydney Loofe znaleziono miesiąc po zaginięciu. Do poćwiartowania użyto zwykłej piłki do metalu.
24-letnia Sydney zniknęła 15 listopada 2017 roku. Jak ustalili jej bliscy, dziewczyna poszła na randkę z nieznajomą kobietą poznaną za pośrednictwem aplikacji Tinder. O spotkaniu powiadomiła wcześniej tylko koleżankę, której napisała smsa. Na Snapchacie opublikowała też zdjęcie z podpisem "gotowa na randkę".
Następnego dnia kobieta nie pojawiła się w pracy. Wtedy rodzina 24-latki nabrała podejrzeń. Bliscy zaczęli się martwić, że dziewczynie mogło stać się coś złego. Ciało Sydney po trzech tygodniach znaleźli policjanci, którzy przeszukiwali zarośla w okolicach jej domu. Rozczłonkowane zwłoki 24-latki znajdowały się w workach na śmieci porzuconych w polu. Ciało zostało pocięte na 14 kawałków. Widniały na nich ślady obrażeń, świadczące o tym o tym, że ofiara przed śmiercią desperacko walczyła o życie.
O zamordowanie mieszkanki Lincoln oskarżona została 25-letnia Bailey Boswell oraz jej 52-letni współlokator Aubrey Trail. To właśnie z nimi przed śmiercią miała się spotkać Sydney. Obrońcy oskarżonych argumentowali, że obrażenia odniesione przez 24-latkę mogły być również wynikiem „brutalnego seksu”. Z kolei według prokuratory Trail i Boswell z premedytacją wykorzystali portal randkowy Tinder, by zwabić kobietę na spotkanie, a następnie ją zamordować.
Podczas procesu trzy kobiety zeznały, że Trail wyznawał tzw. kult seksu i przekonywał ofiary, że jest wampirem, który potrafi latać i czytać w myślach. Kobiety powiedziały, że wszystkie zostały zrekrutowane przez konto jego dziewczyny Bailey Boswell na Tinderze w okresie od lipca do listopada 2017 roku. Według ich relacji, Trail kazał się nazywać „tatusiem” i inicjował seks grupowy, w którym uczestniczył on, jego dziewczyna i inne kobiety.

Zobacz również

Mikołaj Mełgieś, który w swojej szkole padł ofiarą przemocy fizycznej i słownej ze strony rówieśników, postanowił działać. Przygotował projekt ustawy, którego celem jest wzmocnienie ochrony dzieci i młodzieży przed agresją rówieśniczą oraz hejtem. Proponowane przepisy zakładają m.in. wprowadzenie obowiązku opracowania i wdrożenia w każdej placówce edukacyjnej Planu Ochrony Ucznia przed Przemocą, zatwierdzanego zarówno przez radę pedagogiczną, jak i radę rodziców.
Młody autor inicjatywy apeluje także o zmiany w podstawie programowej. Jego zdaniem zajęcia z wychowania oraz edukacji dla bezpieczeństwa powinny zostać uzupełnione o zagadnienia związane z rozpoznawaniem i przeciwdziałaniem agresji wśród uczniów, komunikacją bez przemocy oraz świadomym i odpowiedzialnym korzystaniem z mediów cyfrowych. W projekcie znalazł się również postulat stworzenia ogólnopolskiego systemu monitorowania przemocy w szkołach, prowadzonego przez kuratoria oświaty, a także wprowadzenia obowiązku corocznego raportowania przez dyrektorów działań podejmowanych w celu zapobiegania przemocy rówieśniczej i cyberprzemocy.


