Sprawa O. w sądach ciągnęła się od 2004 roku. Prokurator wpadł, po tym jak jeden z gangsterów w trakcie swojego procesu mówił wprost o wręczaniu mu łapówek. Wtedy też na jaw wyszły kolejne bulwersujące fakty - gangster miał wręczyć pieniądze O. w 1998 roku, a sprawa była znana policji i prokuraturze. Tyle że przez kilka lat nic z nią nie zrobiono, roztaczając parasol ochronny nad O.
Śledztwo ws. prokuratura, od którego zarzuty usłyszał Tomasz Komenda, ruszyło dopiero po licznych artykułach prasowych. O. początkowo nie przyznał się do brania łapówek. W trakcie procesu wyjawił jednak prawdę. Opowiedział nawet o sprawach, o których prokuratura nie miała pojęcia.

Zobacz również
W połowie grudnia zwierzę zostało odnalezione w schronisku w Newland. Jej tożsamość udało się potwierdzić dzięki mikroczipowi, który pozwolił szybko ustalić właścicieli.
— „Wczoraj trafiła do nas jako bezdomna kotka. Podczas skanowania okazało się, że ma mikroczip. Po ustaleniu szczegółów dowiedzieliśmy się, że zaginęła po huraganie Helene — 443 dni temu. Dziś, po tak długim czasie, w końcu wróciła tam, gdzie jej miejsce, i została ponownie połączona ze swoją rodziną” — poinformowało schronisko Avery Humane Society.
Przy okazji pracownicy schroniska zwrócili uwagę na ogromne znaczenie mikroczipów, które w takich sytuacjach często okazują się kluczowe dla szczęśliwego zakończenia historii zagubionych zwierząt.

Około roku 2000 amerykański uczeń Jon Bonifacio wziął udział w szkolnej akcji charytatywnej, w której dzieci wysyłały świąteczne prezenty i listy do rówieśników z biedniejszych krajów - między innymi z Filipin. Jon wylosował dziewczynkę o imieniu May Ann Alcantara i wysłał jej prezent oraz ręcznie napisany list na Boże Narodzenie. Nigdy wcześniej się nie znali i po tej jednej przesyłce nie mieli ze sobą kontaktu.
Minęło 15 lat.
W 2015 roku May Ann, już jako dorosła kobieta, przypomniała sobie chłopca, który kiedyś wysłał jej prezent z Ameryki. Postanowiła spróbować go odnaleźć na Facebooku. Znalazła go. Napisała wiadomość. A on odpisał.
Zaczęli rozmawiać, potem dzwonić do siebie na wideo, aż w końcu spotkali się osobiście. Z przypadkowego gestu dobroci narodziła się miłość. Kilka lat później wzięli ślub.
