Niezależnie od tego jaki to utwór, jedno jest pewne - każdy ma swój ulubiony. Czy jednak macie taki naprawdę ulubiony, w przypadku którego już od pierwszych dźwięków dostajecie dreszczy, a na waszej skórze pojawia się gęsia skórka?
Nie? Nie przejmujcie się. Ciarki od słuchania muzyki to swego rodzaju przywilej. Może się nim poszczycić jedynie pewna częśc społeczeństwa. Skąd jednak to się bierze i dlaczego nie wszyscy to mają?
Osoby posiadające podobny „dar” charakteryzują się większą liczbą połączeń między przewodem słuchowym a korą przedczołową. Kora przedczołowa bierze udział w procesach poznawczych wyższego rzędu. Chodzi na przykład o interpretację słuchanego utworu.
Widzimy więc, że wszystko zależne jest od fizycznych predyspozycji naszego mózgu. Właśnie dlatego nie wszyscy odczuwają coś podobnego.

Zobacz również
W 1951 roku Walt Disney podjął decyzję, która nieświadomie zmieniła życie Thelmy Howard, kobietry, która pochodziła z biednej, wielodzietnej rodziny. Walt Disney Zatrudnił ją jako pomoc domową i kucharkę - i na kolejne 30 lat stała się ona częścią domu Disneyów. Nie tylko prowadziła gospodarstwo, lecz także zbudowała bliską więź z rodziną, stając się kimś więcej niż pracownikiem. Wyjątkowym elementem tej relacji były prezenty, które Walt Disney wręczał jej co roku na Boże Narodzenie i urodziny. Doceniając jej lojalność i oddanie, podarowywał Thelmie akcje swojego studia filmowego. Gest ten okazał się znacznie cenniejszy, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Thelma nie sprzedała ani jednej akcji - przechowała je wszystkie, obserwując, jak imperium Disneya rośnie. Z czasem akcje nabrały ogromnej wartości i w chwili śmierci Thelmy jej majątek przekraczał 9 milionów dolarów. To, co zaczęło się jako drobny świąteczny prezent, stało się wielką fortuną.

We wtorek, 23 grudnia, monitoring prowadzony przez Wody Polskie uchwycił nietypowe zjawisko w Odrze. W rejonie Mostu Pionierów w Szczecinie kamery zarejestrowały dwa morskie ssaki pływające w rzece.
Jak poinformował w mediach społecznościowych zoolog i członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody Robert Maślak, były to delfiny zwyczajne — gatunek, który w Bałtyku pojawia się jedynie sporadycznie.
