Jeden z podopiecznych przedszkola zamiast zabawki, przyniósł do przedszkola nadpalonego skręta. Ojciec przyznał, że skręt, który znalazł się w przedszkolu jest pozostałością po jego imprezie urodzinowej. Nie był jednak w stanie wyjaśnić, jak znalazł się w rękach jego syna.
Ja go od tyłu zaszedłem, po prostu go uderzyłem w łydkę, w tym momencie on stracił równowagę, się nachylił i w momencie, kiedy on się nachylał, uderzyłem go kolanem w żebro i w tym momencie on też nóż wypuścił. Jak nóż wypuścił, to go odtrąciłem i potem na nim pani policjantka przysiadła. Jeden z moich kolegów z brygady też podbiegł i trzymał nogi" - mówił dziennikarzom pan Grzegorz.
Według nieoficjalnych informacji mężczyzna podbiegł do idących chodnikiem dzieci. Zaczął wykrzykiwać, że wszystkich pozabija, a następnie ugodził nożem 5-latka, który był na końcu grupy.
Chłopiec został przewieziony do szpitala, gdzie od razu trafił na blok operacyjny. Niestety, nie przeżył.
Dziennikarze RMF FM ustalili, że napastnik to mieszkający w pobliżu przedszkola 71-letni Zdzisław C.
Mężczyzna po zamknięciu galerii najadł się do syta w jednym z barów, a potem wymienił swoje ubrania na nowe, wślizgując się do sklepu pod stalową kurtyną. Gdy znów zgłodniał, wrócił do baru na kolejny posiłek. Okradł też wyspę z biżuterią. Za te wszystkie przestępstwa mężczyźnie grozi teraz do 10 lat więzienia.