Wszystkie wpisy
Junko urodziła się 18 stycznia 1971 roku w japońskim mieście Misato. Jako nastolatka była popularna i ładna, nie pociągał jej alkohol i narkotyki, a po szkole pracowała na część etatu. Zainteresował się nią szkolny łobuz powiązany z Yakuzą, Hiroshi Miyano, jednak Junko odrzuciła jego zaloty. Dotychczas nikt nigdy nie odmówił Hiroshi.
25 listopada 1988 r. Hiroshi i jego przyjaciel Nobuharu Minato kręcili się po mieście z zamiarem okradania i gwałcenia mieszkanek Misato. Około 20.30 zauważyli wracającą z pracy Junko. Hiroshi kazał swojemu koledze zrzucić dziewczynę z roweru i uciec, a następnie zaoferował nastolatce, że bezpiecznie odprowadzi ją do domu. Zdobył zaufanie Junko tylko po to, aby dwukrotnie zgwałcić ją w pobliskim magazynie i hotelu, gdzie groził jej śmiercią.
Około 3 w nocy Hiroshi zabrał Junko do parku, gdzie spotkał się z pozostałą trójką, a następnie wszyscy poszli do domu rodziców Nobuharu. Tam doszło do kolejnego gwałtu. Nastolatkowie zastraszyli dziewczynę mówiąc, że jeżeli spróbuje uciec, Yakuza zabije jej rodzinę.
27 listopada rodzice Junko zgłosili zaginięcie na policję. Nastolatkowie zmusili ją, aby skontaktowała się z matką i powiedziała, że uciekła z domu, jest bezpieczna i poprosiła, aby policja zamknęła dochodzenie.
Przez 40 dni Junko była gwałcona i torturowana przez czwórkę nastolatków i dziesiątki ich przyjaciół z Yakuzy. Przez ten czas ponad 400 razy zgwałcili dziewczynę, bili ją i głodzili, przyczepiali jej ciało do sufitu i traktowali jak worek treningowy, przypalali miejsca intymne Junko papierosami i zapalniczkami, wprowadzali do jej pochwy i odbytu różne ciała obce (w tym petardy i gorące żarówki), obcinali sutki i przebijali piersi igłami, zmuszali do jedzenia swoich odchodów i picia moczu… Niestety lista niewyobrażalnych tortur dziewczyny jest o wiele dłuższa.
Jeden z gwałcicieli (nienależący do czwórki porywaczy) opowiedział swojemu bratu o całej historii, a ten skontaktował się z policją. Dwóch funkcjonariuszy zostało wysłanych do domu rodziny Minato, jednak poinformowano ich, że w środku nie ma dziewczyny, ale mogą się rozejrzeć. Policjanci uznali te słowa za wystarczający dowód na to, że Junko nie ma w środku i powiedzieli, że nie ma takiej potrzeby.
Furuta wielokrotnie prosiła swoich prześladowców, aby skrócili jej męki i po prostu zabili, jednak sadyści nie zgadzali się. Zmuszali ją za to do spania na balkonie (była zima) i zamykali ją w zamrażarce. Junko wciąż była brutalnie bita i gwałcona. Dziewczyna w końcu straciła panowanie nad pęcherzem i jelitami, przy każdej próbie jedzenia czy picia wymiotowała, co jeszcze bardziej rozwścieczało chłopaków, którzy za karę częściej ją bili.
4 stycznia 1989 roku czwórka pobiła Furutę żelazną sztangą, kopała ją, powieki dziewczyny przypalała gorącym woskiem, a na brzuch rzucano jej żelazną piłkę do ćwiczeń. Na koniec polali uda, ramiona, twarz i brzuch Junko benzyną, a następnie podpalili. Dziewczyna początkowo próbowała ugasić ogień, ale na skutek obrażeń w końcu zmarła.
Około doby po śmierci nastolatkowie owinęli jej ciało kocami i wepchnęli do torby podróżnej. Następnie umieścili jej ciało w bębnie o pojemności 200 litrów, który zalali cementem. Około 20.00 wyrzucili bęben na odludziu.
23 stycznia 1989 roku Hiroshi i Jō zostali aresztowani za gwałt na 19-latce, którego dopuścili się w grudniu.
Mimo, że zbrodnia, której dokonało czterech nastolatków jest wyjątkowo wstrząsająca, sąd uznał, że w chwili popełnienia przestępstwa byli nieletni i utajnił ich personalia. Jednak dziennikarze dotarli do tych danych i opublikowali je pisząc, że „bestie nie zasługują na prawo do anonimowości”. Wszystkich czterech oskarżono o „popełnienie obrażeń ciała, które doprowadziły do śmierci”, a nie o zabójstwo.
18-letni (w chwili popełnienia przestępstwa) przywódca nastolatków, Hiroshi Miyano, został skazany na 20 lat więzienia. Podobno jego matka wysłała rodzicom Junko 50 milionów jenów (425 tysięcy dolarów). W 2013 roku Hiroshi został ponownie aresztowany za oszustwo, jednak dowody nie były wystarczające, aby go skazać.
16-letni Nobuharu Minato otrzymał wyrok w wysokości od 5 do 9 lat pozbawienia wolności. Jego rodzice i brat, w których domu przetrzymywano i torturowano dziewczynę, nie zostali oskarżeni o współudział, jednak rodzice Junko wytoczyli przeciwko nim pozew cywilny, który wygrali. Po wyjściu z więzienia Nobuharu zamieszkał z matką i od tego czasu nie pracował.
Wyrok 17-letniego Yasushi Watanabe wynosił od 5 do 7 lat więzienia. Po wyjściu poślubił Rumunkę.
17-letni Jō Ogura został skazany na 8 lat więzienia dla nieletnich. Po wyjściu chwalił się swoją rolą w porwaniu, gwałceniu i torturowaniu Furuty. W 2004 roku został skazany na 7 lat więzienia za napaść na swoim znajomym. Matka Ogury podobno zniszczyła grób Junko, twierdząc, że zrujnowała życie jej syna, a sam Jō roztrwonił majątek swojego ojca.
Wspólne oglądanie seriali wydaje się być szczególnie korzystne dla tych, którzy mają niewielu wspólnych znajomych. Zdaniem psychologów z Aberdeen University, może to wynikać z tego, że pary „adoptują” postacie i myślą o nich jak o swoich przyjaciołach, aby zrekompensować sobie brak wspólnych przyjaciół w prawdziwym życiu.
"Pomóż nam potwierdzić, że to Twoje konto. Możemy wysłać kod weryfikacyjny na adres" czy "Jeśli nie mieszkasz z właścicielem tego konta, musisz założyć własne, aby kontynuować oglądanie" - to dwa komunikaty, które otrzymują użytkownicy Netflixa w Polsce.
Obecnie nie ma informacji o blokadzie konta, ale komunikat to kolejny etap, który utrudnia niezgodne z regulaminem współdzielenie kont.
Nie wiadomo ile lat ma Amar Bharati. Pewne jest tylko to, że jego życie zmieniło się w 1970 roku. Wtedy to mężczyzna postanowił opuścić rodzinę i oddać się bogu Śiwie. Jego nowym domem stała się ulica. Został sadhu, czyli wędrownym ascetą. Skupił się na swoim rozwoju duchowym. Po trzech latach podjął kolejną, szokującą decyzję. Zdecydował się poświęcić bogu swoją rękę i udowodnić, że wiara jest silniejsza niż wszystko, co materialne. Mieszkaniec Indii uniósł prawą rękę i już jej nie opuścił. Amar Bharati trzyma ją w górze od 1973 roku, czyli od ponad 40 lat.
Obecnie mężczyzna nie jest w stanie poruszać kończyną. Nastąpił zanik mięśni. Ręka jest wychudzona, wygląda jakby obumarła. Dla wielu stała się jednak symbolem wiary, poświęcenia, a nawet pokoju. Pojawiły się osoby, które postanowiły pójść w ślady Amara Bharatiego. Niektórzy żyją z uniesioną ręką już 25 lat.
Fotoreporter Frank Fournier przybył do Bogoty dwa dni po erupcji wulkanu. Na miejscu planował uchwycić działania ratowników i pracowników Czerwonego Krzyża.
"Wokół były setki uwięzionych ludzi. Ratownicy mieli trudności z dotarciem do nich. Słyszałem, jak ludzie wołają o pomoc, a potem następowała cisza - niesamowita cisza" – powiedział w BBC. "To było przerażające" – dodał. Mimo cierpienia tak wielu, szczególnie wstrząsnęła nim sytuacja 13-letniej dziewczynki. Zaprowadził go do niej jeden z rolników. To właśnie wtedy Frank Fournier wykonał to zdjęcie. Omayra Sánchez została uwięziona po szyję w wodzie, ponieważ jedna z jej nóg była przygnieciona konstrukcją budynku. Początkowo sama próbowała się uwolnić, ale bezskutecznie. Później siłą próbowano ją wyszarpać spod budynku, czemu towarzyszyły krzyki bólu dziewczyny, jednak obawiano się, że noga urwie się przy pachwinie, a rana zostanie zainfekowana brudną wodą. Omayra umarłaby w męczarniach.
Ratownicy i Czerwony Krzyż apelowali do władz o wypompowanie wody i udzielenie pomocy, jednak do tego potrzebny był ciężki sprzęt, który nie był dostępny. Omayra była zanurzona do szyi w wodzie przez prawie 3 dni, uwięziona przez beton i resztki jej zniszczonego domu. Dziesiątki osób, będących świadkami tego cierpienia, płakało, wiedząc, że nic nie mogą zrobić. Przez większość czasu Omayra wierzyła, że zostanie uratowana, rozmawiała i nawet żartowała z wolontariuszami. Jednak przed jej śmiercią nagrano film, na którym żegna się z rodzicami i mówi ich kocha. Lekarze uznali, że bez odpowiedniego sprzętu chirurgicznego, amputacja nóg skończyłaby się jeszcze większym cierpieniem Kolumbijki. I dlatego zgodnie stwierdzili, że bardziej humanitarnym będzie pozwolić jej umrzeć. Omayra zmarła na skutek gangreny i hipotermii.
Po opublikowaniu zdjęcia rozpoczęła się debata na temat moralności reporterów. Jak to możliwie, że zdjęcie umierającej dziewczynki obiegło cały świat, a nie było sposobu, żeby jej pomóc? Dzięki fotografii mnóstwo ludzi rozpoczęło zbiórkę funduszy na pomoc ofiarom katastrofy.
Bill Morgan przez 12 dni przebywał w śpiączce, gdy nagle wstał z łóżka i okazało się, że jest zdorwy, nic mu nie dolega. Żadnych uszkodzeń mózgu, był całkowicie sprawny, jakby nic się nie stało – Mężczyzna zachowywał jak po kilku godzinach drzemki. Po traumatycznych przeżyciach Bill postanowił odmienić swoje życie.
Bill przestał pracować jako kierowca ciężarówki, oraz oświadczył się swojej dziewczynie. Wybranka przyjęła jego oświadczyny, a Bill czuł się tak szczęśliwy, że mijając jedną z kolektur postanowił kupić zdrapkę na loterii. Po zdrapaniu warstewki farby okazało się, że… wygrał samochód warty kilkanaście tysięcy dolarów!
To nadal nie koniec historii. Dziennikarze z Melbourne News uznali historię Billa za nadzwyczajną i postanowili przygotować na jego temat materiał wideo. Poprosili więc mężczyznę o to, aby zabrał ich do szczęśliwej kolektury i odegrał scenę z kupowaniem zdrapki. Oko kamery zarejestrowało więc Billa, który jeszcze raz podchodzi do stanowiska, nabywa zdrapkę i… mówi dziennikarzom, że właśnie wygrał 250 tysięcy dolarów. Pokazuje do kamery zwycięski kupon, lekko uginają się pod nim nogi i zaczyna płakać ze szczęścia.
Nagranie obejmuje jeszcze moment, w którym mężczyzna telefonuje do swojej żony i informuje ją o tym, że właśnie wygrał ćwierć milionów dolarów. Szczęściu nie było końca, a żona Billa martwiła się jedynie o to, czy mężczyzna nie wykorzystał zbyt wcześnie całego swojego życiowego limitu szczęścia. Jedno jest pewne – od 1999 roku świat nie spotkał większego farciarza niż Bill Morgan.
Japończyk spadał bez żadnego zabezpieczenia przez 50 sekund, po czym złapał spadochron. Wspomniany wyczyn Japończyka Kubo ciężko jest znaleźć w Księdze Rekordów Guinnessa. Owszem, jest on zanotowany, ale w specjalnej kategorii dyscyplin, grożących utratą życia lub zdrowia.