Wszystkie wpisy
Papier bardzo dobrze wchłania wilgoć i jest doskonałym środowiskiem do namnażania się bakterii. Więc kiedy pokrywasz deskę sedesową papierem toaletowym, zanim na niej usiądziesz, w zasadzie pokrywasz skażoną powierzchnię jeszcze bardziej skażonym materiałem.
Dodatkowo za każdym razem, gdy toaleta jest spłukiwana, w powietrze "wyrzucane" są małe cząsteczki zarazków, które przywierają do przedmiotów wewnątrz kabiny, w tym do klamki drzwi, ścian, podłogi i właśnie papieru toaletowego. Co zaskakujące, same deski sedesowe nie są najbrudniejszymi miejscami w toalecie. Mikrobiolog Charles Gerba uważa, że to najczęściej dotykane powierzchnie stanowią największe zagrożenie.
Dlatego następnym razem, zamiast używać papieru toaletowego, gdy będziesz korzystać z toalety publicznej, wyciągnij własne chusteczki higieniczne.
Kobiecie zależało na jak najbardziej widocznym efekcie, dlatego przed pierwszym zabiegiem przybrała 20 kilogramów. „Wiedziałam, że im więcej tłuszczu będę miała, tym większa będę. Postanowiłam więc dużo przytyć”, wytłumaczyła.
Natasha w social mediach jest prawdziwą gwiazdą. Na Instagramie obserwuje ją 2 mln osób!
26-letnia modelka uważa, że mężczyźni "nie potrafią poradzić sobie z jej krągłościami", a przez rozmiar jej pupy nawet się jej boją. Z tego powodu już od siedmiu lat nie była w stałym związku, ale nie traci nadziei, że w końcu znajdzie odpowiednią dla siebie osobę.
„Świadomie stajemy po stronie wykluczonych i dyskryminowanych. Słyszymy ich historie, doświadczenia, pragnienia i lęki i jesteśmy nimi głęboko poruszeni. Dziękujemy za wasz głos w imieniu wielu!" przekazały osobom uczestniczącym w akcji.
W poście zakonnice wyjaśniają: „Dla nas, jako sióstr zakonnych, jest rzeczą oczywistą, że pracujemy tutaj razem ze wszystkimi – niezależnie od ich orientacji seksualnej lub tożsamości. Ludzie 'są tu w domu'”.
Emocje psychopatów są płytkie. Psychopaci rzadko okazują emocje – zwłaszcza takie jak wstyd, zakłopotanie czy poczucie winy. W związku z tym powiada się, że są ubożsi pod względem emocjonalnym. Rzadziej odczuwają też strach i cofają się przed tym, co szkodliwe, niebezpieczne i ryzykowne.
Psychopaci są przesadnie pewni siebie. Psychologowie mówią wręcz o „wyrafinowanym poczuciu własnej wartości” – niezachwianym i niezależnym od (obiektywnych czasem) okoliczności. Wierzą w swoje uzdolnienia, ale nierzadko je przeceniają. Jeśli w czymś są dobrzy – wierzą, że są najlepsi na świecie. Lubią podkreślać swoją wielkość.
Psychopaci są samolubni. Mówi się: egocentryczni do przesady, niezdolni do miłości. Albo jeszcze dosadniej: prowadzą pasożytniczy tryb życia. Wyzyskują innych dla własnego dobra, bez baczenia na cudze uczucia.
Psychopaci manipulują słowami. Nie dajmy się zwieść – psychopaci sprawiają wrażenie elokwentnych, ma się poczucie, że budują wypowiedzi w sposób przemyślany i zajmujący dla słuchaczy. Zdaniem badaczy to jednak tylko „powierzchowny urok”. Bywa, że psychopaci kłamią bez mrugnięcia powieką. Mówią rzeczy, które chce się usłyszeć – tak żeby osiągnąć własny cel.
Jeśli kojarzycie historię Titanica, to zapewne doskonale wiecie, że na jego pokładzie śmierć poniosło bardzo wielu ludzi. Statek nie posiadał wystarczająco dużo szalup ratunkowych, a więc nie wszyscy mogli go opuścić w feralną noc. Częśc wylądowała w wodzie - gdzie przez niską temperaturę czekała ich szybka śmierć - część została na pokładzie statku - gdzie również czekała ich śmierć, tym razem jednak w wyniku utonięcia - a częśc się uratowała.
Lista pasażerów statku jest dość niejasna. Ich liczba wynosiła w przybliżeniu około 2208 – 2228 osób. Wiadomo natomiast, że przeżyło jedynie 730 pasażerów. Wygląda więc na to, że 1 500 osób zginęło. 1 500 martwych osób to całkiem pokaźna liczba ciał. Czy jednak zauważyliście kiedyś choćby jakiekolwiek szczątki na pokładzie wraku znajdującego się już pod wodą?
Nic takiego nie dało się zobaczyć, prawda? Co więc stało się z tymi wszystkimi ciałami? Przecież było ich tak wiele. Pod statkiem i na statku powinno znajdować się dzisiaj istne cmentarzysko. Odpowiedź może was zaszokować. Zapraszamy dalej.
Oczywiście podejmowano próby ratowania kogo się dało oraz późniejszego wyławiania i identyfikacji zwłok. Niestety misje tego typu nie kończyły się często sukcesem. Prądy morskie sprawiały, że zwłoki ofiar potrafiły popłynąć bardzo daleko. Trzy dni po zatonięciu mogły znajdować się nawet 80 km dalej.
Z danych wynika, że udało się wyłowić łącznie 340 ciał. Jednak te, których nie udało się zidentyfikować obciążano i wrzucano do wody. Właśnie tak skończyło aż 166 ciał spośród tych 340.
Identyfikacja zwłok po tylu dniach spędzonych w wodzie na pewno musi być bardzo trudna. Zwierzęta morskie i ptaki na pewno zrobiły już swoje. I tutaj właśnie przechodzimy do tematu przewodniego. Co stało się z pozostałymi ciałami? Przecież było ich jeszcze ponad 1 000.
Część z nich została zniesiona przez prądy morskie bardzo daleko od wraku statku. Z częścią poradziły sobie zwierzęta, a część zamieniła się po prostu w muł, pod którym zniknęły również kości.
Sam James Cameron - reżyser filmu Titanic - stwierdził, że w trakcie swoich kilkudziesięciu wypraw na wrak statku ani razu nie zobaczył nawet jednej kości należącej do człowieka. Owszem widział wiele ubrań i innych pozostałości po ludziach, jednak po szczątkach nie było śladu.
Kseniya Belousova jest pochodzącą z Syberii modelką. W branży modowej jest obecna od 15 roku życia. W 2016 roku została twarzą marki Guess. Ksenia jest żoną nigeryjskiego piłkarza Ugo Ukah, który przez kilka lat grał w polskich klubach - Widzewie Łódź i Jagiellonii Białystok.
Kancelaria prawna Olesińscy i Wspólnicy pochwaliła się wynikiem sprawy, którą prowadziła na rzecz Fundacji Pso-TY i Koty. W 2019 roku w Katowicach doszło do zabójstwa czteromiesięcznego szczeniaka. Zwierzak został bestialsko skatowany na poddaszu kamienicy przez 19-latka Jakuba U. Sąsiedzi mieli usłyszeć ogromny huk uderzenia o ścianę, a następnie uderzenie w drzwi. Słychać był wycie psa. Było tak przeraźliwe, że sąsiedzi zbiegli się, by zobaczyć, co się wydarzyło. Jakub U. nie chciał otworzyć drzwi, jednak pies wył coraz głośniej.
Chłopak otworzył drzwi, a sąsiedzi zobaczyli psa leżącego w kałuży krwi.
"Zwierzak miał powykręcane łapki, pyszczek pokiereszowany tak, że stale leciała z niego krew. Miał mętne oczy, niewładne ciało... Mieszkańcy określają jego stan jako agonalny. Nagle ni stąd, ni zowąd taksówką przyjechał tajemniczy mężczyzna - znajomy oprawców. Wyrwał im psa z rąk, wyklinając i tłumacząc, że wiezie go do weterynarza. Policja odnalazła tajemniczego mężczyznę i zwierzę. Pies miał obrażenia tak rozległe, że nie było szans na ratunek" - można przeczytać na stronie zbiórki założonej przez fundację.
Ostatecznie Sąd Okręgowy w Katowicach, wydał wyrok roku i 4 miesięcy pozbawienia wolności (przy karze łącznej półtora roku pozbawienia wolności) oraz utrzymanie pozostałych środków karnych, tj. zakazu posiadania zwierząt przez okres 10 lat oraz nawiązki na rzecz Towarzystwa Ochrony Zwierząt Oddział w Katowicach.
Jak dowiedział się RMF FM Aleksandra i Oliwia Wieczorek nie żyją. 52-latek, który został zatrzymany w niedzielę w sprawie zaginięcia kobiety i jej córki z Częstochowy, rzekomo przyznał się do zabójstwa – nieoficjalnie podaje RMF FM. Intensywne poszukiwania kobiet przez policję trwały od kilku dni.
Fakt ustalił natomiast, że zatrzymany w tej sprawie mężczyzna nie współpracuje z policją i nie składa zeznań. Poszlaki zebrane przez śledczych pozwoliły jednak prokuraturze na przygotowanie dokumentów potrzebnych do postawienia mu mrożących krew w żyłach zarzutów.
52-letni mężczyzna został zatrzymany w tej sprawie już w niedzielę, ale policja poinformowała o tym dzień później.
Mężczyzna poznał matkę i córkę na działkach jakiś czas temu. Czasami reperował im drobne rzeczy w działkowej altanie.
Jak do tego doszło?
Kobiety w nieznanych okolicznościach opuściły mieszkanie przy ulicy Bienia w Częstochowie. Wyglądało jakby wyszły na chwilę i zaraz miały do niego wrócić. Tak się jednak nie stało.
O zaginięciu kobiety i jej córki policję zawiadomiła w sobotę matka 45-latki.
Ze wstępnych ustaleń wynikało też, że ostatni kontakt telefoniczny miała matka 45-latki z córką 9 lutego, a z wnuczką 10 lutego. Wiadomo też, że tego dnia 45-letnia zaginiona widziana była na ogródkach działkowych przy ulicy Żyznej - powiedziała Sabina Chyra Giereś, rzeczniczka policji w Częstochowie.