Najlepsze wpisy
Bill Gates mówił o zagrożeniach dla środowiska naszej planety. Podkreślał, że przemysł wytwórczy odpowiedzialny jest za aż 21% gazów cieplarnianych, jakie emitowane są do atmosfery. Zwraca uwagę również na znaczny przyrost populacji ludzi na świecie. W ciągu ostatnich 100 lat przybyło nas ponad 5 miliardów i liczba ta stale rośnie. Rozwija się też przemysł, przez co do atmosfery trafia coraz więcej gazów.
Nie to jednak jest największym problemem. Rolnictwo to kolejna niebezpieczna gałąź a najbardziej niebezpieczne w rolnictwie są krowy. Emitują one bowiem do atmosfery tak wiele metanu, który negatywnie wpływa na środowisko, że stanowią one poważny problem. Rolnictwo odpowiada za 24% wszystkich gazów cieplarnianych, jakie emitujemy do atmosfery.
Bill Gates uważa, że należy coś z tym zrobić. Oczywiście jest świadomy tego, że nie będzie to takie proste i też sam nie wie do końca, w jaki sposób najlepiej rozwiązać ten problem.
Gates wraz z małżonką działają na rzecz poprawy sytuacji na Ziemi. Inwestują duże pieniądze w rozwój nowych technologii, dzięki którym emisja gazów cieplarnianych do atmosfery będzie na zdecydowanie niższym poziomie. Jeśli bowiem nic z tym nie zrobimy, to w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat będzie z nami naprawdę źle.
"Coraz mniejsza liczba ludności sprawi, że spadnie zapotrzebowanie na nowe mieszkania i inwestycje budowlane. Mniejsza liczba ludności determinować będzie także mniejsze zapotrzebowanie na powierzchnię użytkową biur czy sklepów. Można spodziewać się opustoszałych galerii handlowych, czy dzielnic biurowych, które z powodu braku najemców nie będą w stanie się utrzymać. Mniejsza liczba ludności w wieku produkcyjnym obniży także popyt na transport oraz konieczność inwestowania w infrastrukturę transportową. Efektem tych zjawisk będzie mniejsza liczba i wartość inwestycji budowlanych" - przewidują eksperci z Instytutu Emerytalnego.
Kryzys demograficzny dotknie nasz kraj na pewno, zagadką pozostaje tylko jego skala. Według szacunków ONZ w tym stuleciu liczba Polaków zmniejszy się z 38 milionów do zaledwie 24 milionów. Mniej pesymistycznie podchodzi do tematu Zakład Ubezpieczeń Społecznych, który szacuje, że w 2080 roku Polskę będzie zamieszkiwać około 30,3 milionów osób. Z kolei Główny Urząd Statystyczny podaje, że w 2050 roku liczba ludności Polski spadnie do 33,1 mln mieszkańców.
Jak informuje Onet.pl do zdarzenia doszło dziś rano. Ksiądz odprawił kolejną mszę i razem z wiernymi szykował się do nabożeństwa różańcowego. Do środka weszli jednak policjanci i poprosili o dowody osobiste.
"W tym miejscu gospodarzem jest Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Proszę uklęknąć - odpowiedział ks. Woźnicki. Policjant stwierdził jednak: "Pan nie będzie wydawał mi poleceń. Proszę od pana i każdego z uczestników dowód osobisty". Ksiądz stwierdził ponownie, że obecnie odbywa się nabożeństwo różańcowe, na co policjanci zagrozili użyciem siły, w przypadku niewykonywania poleceń.
"Przepraszam, ale pan ma zasłoniętą twarz, więc obawiam się, że wtargnęli do mnie intruzi albo złoczyńcy - mówił dalej ksiądz. Duchowny zignorował prośby policjantów, śpiewał z wiernymi pieśni i zaczął odmawiać różaniec. Po kilku minutach policjanci wzięli pod ręce ministranta i wynieśli go z pokoju.
Policję o interwencję poprosili sami salezjanie, którzy poinformowali, że w celi Woźnickiego odbywa się nabożeństwo naruszające rządowe obostrzenia. Policjanci wylegitymowali wiernych, ale ksiądz i ministrant odmówili okazania dokumentów wobec czego zostali doprowadzeni do komisariatu.