Najlepsze wpisy


Trzy miesiące później Juan został oskarżony o zabójstwo 16-letniej Marthy Puebla. Jak do tego doszło?
12 maja 2003 roku 16-letnia Martha Puebla została zastrzelona przed swoim domem w Sun Valley w Kalifornii. Zaledwie kilka dni przed jej zabójstwem nastolatka zeznawała przeciwko bratu Juana, Mario Catalanowi, który był oskarżony o współudział w morderstwie dokonanym przez gang. W momencie morderstwa Marthy, Juan przebywał ze swoją córką na stadionie Dodgersów i obserwował mecz.
Jednak naoczny świadek rozpoznał Juana jako zabójcę i powiedział, że widział jak Juan pociągnął za spust i była to prawdziwa egzekucja. Catalan miał kryminalną przeszłość od czasów nastoletnich, dlatego dla policjantów stał się “łatwym kąskiem”. Według funkcjonariuszy, Juan miał zabić Marthę w odwecie za odsiadkę brata.
Juan Catalan trafił do aresztu i zostały mu postawiony zarzut morderstwa. Nie pomogły tłumaczenia , że w momencie popełnienia zbrodni był z córeczką na meczu baseballu. Mężczyzna dostarczył nawet bilety, ale policja stwierdziła, że nie jest to wystarczające alibi.
Prokurator – który jeszcze nigdy nie przegrał sprawy – domagał się kary śmierci i wyglądało na to, że Juan może stracić życie za przestępstwo, którego nie popełnił.
„ Od dnia, w którym zostałem aresztowany, czułem się po prostu tak, jakbym został wrobiony ” – powiedział Juan dziennikarzowi Liamowi Bartlettowi.
Wydawało się, że gorzej być już nie może, ale wtedy do Juana wreszcie uśmiechnęło się szczęście, w jego wersję wydarzeń uwierzył adwokat Todd Melnik. Juan wcześniej gorączkowo do niego dzwonił, błagając, by zajął się jego sprawą, bo słyszał w celi, że Todd dobrze czuje się w trudnych sprawach i jest bardzo skuteczny.
Pomimo naocznego świadka i rzekomego motywu zemsty, Melnik uwierzył, że Juan jest niewinny. Niestety sąd nie chciał uwzględnić dowodów, które chciała przedstawić obrona, na żadnej ze stadionowych kamer postać Juana nie była wyraźna, a przecież oskarżony mógł wyjść w trakcie meczu i ponownie wrócić po morderstwie.
Mielnik był jednak przekonany, że uda im się wygrać proces:
„Wyciągnę cię stąd! Muszę znaleźć coś co będzie nie do podważenia. Czeka nas ogromna walka. Oskarżyciel, którego przydzielili do sprawy, nigdy nie przegrał. Lubił zabijać ludzi karą śmierci.”
I wtedy jak grom z jasnego nieba, Juan przypomniał sobie, że w trakcie meczu na stadionie Dodgersów były jeszcze inne kamery, prawdopodobnie należące do ekipy filmującej sceny na potrzeby serialu. Okazało się, że była na nim ekipa serialu „Pohamuj entuzjazm” („Curb Your Enthusiasm”), kręcąca kilka przebitek do jednego z odcinków. Tych było na tyle niewiele, że dostali zezwolenie na kręcenie w czasie meczu, pod warunkiem niezakłócania oglądania kibicom.
Jakież było zdziwienie Todda Mielnika, gdy na jednym z nagrań serialu HBO zobaczył Juana Catalana, nie mógł uwierzyć w to co widzi. Było to niewykorzystane nagranie w serialu, ponieważ akurat wtedy Juan wyszedł po przekąski dla córki i zasłonił głównego aktora serialu “Pohamuj entuzjazm”. - ale dzięki temu, jego twarz była idealnie widoczna i mogła stanowić dowód niewinności.
Jednak prokurator nie ustąpił, ponieważ taśmy z serialu były oznaczone datą i zlokalizowały Juana na stadionie około godziny 21, a morderstwo nastąpiło dopiero około godziny 22:30. Prokurator twierdził, że Juan miał mnóstwo czasu, aby opuścić stadion i przejechać 20 mil, aby dokonać zabójstwa.
Ale Melnik był w stanie udowodnić, że oskarżony przebywał na meczu odpowiednio długo, by nie zdążyć dojechać w okolicę popełnienia morderstwa. Po wysłuchaniu wszystkich dowodów sędzia oddalił wszystkie zarzuty, a Juan stał się wolnym człowiekiem.
Juan złożył pozew przeciwko miastu Los Angeles za niewłaściwe postępowanie policji. Mężczyzna ostatecznie otrzymał 320 000 dolarów za bezpodstawne oskarżenie. Policjanci Juan Rodríguez, jak i Martín Pinner przyznali, że próbowali wymusić fałszywe zeznanie. Jeden z nich nadal jest zatrudniony jako funkcjonariusz.
Juan Catalan mimo krzywdy jaką mu wyrządzono powiedział, że wybacza policjantom: “Nikt nie powinien żyć z nienawiścią. To uczucie jest trucizna w naszych ciałach, która nie rani osoby, której nienawidzisz, rani Ciebie i wyżera twoją duszę”.
Gdyby Juan został w domu tej nocy, nie obejrzał meczu na stadionie i nie został nakręcony przez HBO, mógłby już nie żyć.
Na Netflixie znajdziecie serial dokumentalny zatytułowany “Ujęcie z daleka”. Serial opowiada historię Juana Ignacio Catalana.



Raymond miał zaledwie osiem lat, gdy wspiął się na most Morado Bridge, gdzie przechodziły dwie linie elektryczne: jedna o mocy ciągłej 1 200 volt, druga 22 000 volt prądu przemiennego. Chłopiec przytrzymał się kabla i poraził go prąd. W wyniku porażenia jego ciało zaczęło się palić. Zdołał się odłączyć i spaść na ziemię.
Wstrząs spalił twarz i ramiona ośmiolatka. Nie miał już oczu, nosa a usta i uszy były kompletnie zniekształcone, amputowano mu też ramię, którym trzymał kabel. Na klatce piersiowej miał jedną wielką bliznę. Po długich miesiącach spędzonych w szpitalu powrócił do domu w miejscowości Koppel, której już nigdy nie opuścił. Odszedł od kochającej i opiekującej się nim rodziny i zaczął wieść życie samotnika przekonany, że terroryzuje ludzi swoim wyglądem.
Robinson kolejne lata swojego życia spędził ukrywając się w domu. Zarabiał na życie wyrabiając portfele, paski i inne drobne rzeczy, które sprzedawał. Wychodził na spacery jedynie w środku nocy, by nie straszyć ludzi swoim wyglądem. Spacerując pomagał sobie kijem: jedną nogą szedł po asfalcie, a drugą po poboczu.
Szybko rozeszła się wieść, że jakiś potwór chodzi zawsze tą samą drogą. Dla spragnionych przerażających historii ludzi ta informacja była jak "woda na młyn".
W ciepłe, letnie dni dzieciaki jeździły drogą, by móc go zobaczyć. Czasami udawało im się go ujrzeć i historia się rozrastała. W tym samym czasie nadano mu pseudonim Charlie bez twarzy - który przemierzał lasy, parki i ciche ulice w poszukiwaniu nowej twarzy.
Raymond zmarł w 1985 roku mając 74 lata. Choć odszedł, legenda o nim na zawsze pozostanie żywa.



12-letnia Katelyn Nicole to dziewczyna, która przyznała podczas transmisji live na Facebooku, że była maltretowana fizycznie i psychicznie przez członka swojej rodziny. Po ujawnieniu swojej tragicznej historii, oznajmiła, że planuje się zabić.
I rzeczywiście popełniła samobójstwo na oczach zszokowanych internautów, wieszając się na drzewie.
Film usunięto dopiero po kilkudziesięciu minutach, kiedy wiszącą na drzewie znalazła osoba przechodząca obok.
Jeśli znajdujecie się w trudnym momencie swojego życia możecie skorzystać z telefonów zaufania. Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży tel. 116 111, (czynny 7 dni w tygodniu, 24 h na dobę). Telefon zaufania dla osób dorosłych
w kryzysie emocjonalnym tel. 116 123 (poniedziałek-piątek od 14:00-22:00, połączenie bezpłatne).



Znany raper "Mata" został zatrzymany za posiadanie narkotyków - ustalili reporterzy RMF FM. Do zatrzymania doszło wczoraj przed północą w Warszawie. Artysta dziś ma usłyszeć zarzuty.
Podczas rutynowej kontroli w Warszawie 21-letni mężczyzna został zatrzymany za posiadanie środków prawnie zabronionych — podaje portal tvp.info, powołując się na słowa mł. asp. Iwona Kijowska, oficer prasowy Komendanta Rejonowego Policji Warszawa II.
Dziennikarze precyzują, że z ich informacji wynika, że u Michała M. "policjanci zabezpieczyli 1,5 grama narkotyku". U drugiego 24-latka było to pół grama.



Ich łacińska nazwa to „muscae volitantes”, co dosłownie oznacza „latające muszki”. Ta iluzja optyczna tworzy się we wnętrzu gałki ocznej w ściśle określonych warunkach. Męty ciałka szklistego to malutkie rzeczy, które dostały się do wnętrza gałki ocznej i rzucają cień na siatkówkę oka – światłoczułą tkankę, która znajduje się z tyłu oka.
Nie są to jednak materiały pochodzenia obcego, lecz kawałki Twojego własnego ciała, które „zgubiły gdzieś drogę”. Wśród nich mogą znaleźć się mikroskopijne kawałki tkanek, czerwone krwinki lub białko. Ich ruch zależy od ruchu naszych gałek ocznych – dlatego też ruszają one się zawsze wtedy, kiedy zmieniamy kierunek widzenia.
Najlepiej widoczne są one wtedy, kiedy patrzymy na coś czystego i jasnego – jak na przykład niebo w słoneczny dzień lub biały ekran komputera. Nie da się jednak skupić na nich wzroku.



Naukowcy badali tą sprawę, ponieważ nie dawała im ona spokoju. Po czasie wyszło na jaw, że łowcami są tutaj właśnie orki oceaniczne. Rekiny są jednak tego w pełni świadome, bowiem gdy w okolicy tylko pojawia się taka orka, rekin natychmiast zmienia swoje terytorium i nie pokazuje się na starych śmieciach przez długi czas, nawet jeśli orka tylko przepływała obok i nie pokazała się tam więcej.
Orki często polują w stadzie. Rekiny natomiast najczęściej są samotnikami. Nic więc dziwnego, że orki mają przewagę. Do tego zwierzęta te mają dobrą strategię walki z żarłaczami białymi. Wystarczy, że obracają je brzuchem do góry i w takiej pozycji rekin po prostu się topi. Wszystko przez jego niezwykłą budowę, która uniemożliwia mu pływanie w takiej pozycji.



Tylko 32 dni dzieliło tego uroczego chłopczyka od świętowania kolejnych urodzin. Gdyby okrutny los nie wydał go na pastwę morderców, miałby szansę zdmuchnąć 3 świeczki na torcie. 16 marca 1993 roku zapewne otwierałby prezenty wraz z rodzicami, beztrosko bawił się i śmiał. Jeszcze bardzo długo nie wiedziałby, że świat bywa miejscem autentycznie potwornym.
Niestety, stało się inaczej.
Gdyby nie Robert Thompson i Jon Venables niewinny James Patrick Bulger byłby dziś 31-letnim mężczyzną. Jednak uśmiech na jego słodkiej twarzy zgasł na zawsze. O wiele za wcześnie, w niewiarygodnie koszmarnych okolicznościach.
Co wydarzyło się 12 lutego 1993 w centrum handlowym, na torach kolejowych? By odpowiedzieć na to pytanie, musimy przenieść się w czasie.
Jest piątek, 12 lutego 1993 roku. W 40 tysięcznym, angielskim miasteczku Kirby nie wiele się dziś dzieje. Dzień nie różni się od podobnych dni. To zwykły piątek. Poranek jest spokojny, nic nie wskazuje, że już za parę godzin wydarzy się coś, co zwróci uwagę całego świata. Kirby stanie się miastem rodem z najgorszego horroru.
Trudno sobie nawet wyobrazić, co czuła tego dnia mama małego Jamesa. Do godziny 15.42 jej świat zapewne był światem wielkich wzruszeń i nadziei, jakich doświadczają wszystkie matki na świecie. Niestety, już chwilę po 15.42 poczuła jak niepokój i złe przeczucia zaciskają swoje stalowe dłonie na jej szyi.
Oderwała przecież wzrok od małego Jamesa tylko na chwilę i tylko po to, by zamówić steki u rzeźnika. To była przecież chwila, co mogło się stać? Chłopiec grzecznie czekał na mamę przy wejściu do sklepu. Gdzie zatem się podział?
Możemy sobie tylko wyobrażać, jak rozbieganym wzrokiem matka przeczesywała przestrzeń centrum handlowego. Poszukiwała swojego jedynego dziecka, choć nie pierwszego. Była już raz w ciąży, niestety jej pierwsze dziecko zmarło tuż po porodzie.
Sklep AR Tyma sprzedawał wyśmienite mięso na parterze centrum handlowego. I jak się później okazało, znajdował się w zasięgu kamer przemysłowych, które czuwały nad bezpieczeństwem klientów.
Przez chwilę w polu ich widzenia znalazł się także malutki James, który trzymał ufnie dłonie starszego chłopca. Jeszcze przed chwilą jego dłoń ściskała mama. Denise nie mogła wiedzieć, że zwalniając uścisk dłoni, pozwalając chłopcu na trochę samodzielności, ostatecznie pieczętuje jego los i traci go na całe życie.
Dokładnie o godzinie 15.42 malutki James był już w rękach niewiele wyższych od niego porywaczy. Szczegóły poprzedzające uprowadzenie, również zarejestrowane na taśmach kamery, ujawniają przerażające fakty.
Mordercy, sami będący jeszcze dziećmi, ważącymi ledwo 40 kilogramów, działali jak metodyczni predatorzy. Tego dnia zjawili się w centrum handlowym w bardzo konkretnym celu. Długo, ze spokojem wybierali ofiarę, śledzili ją.
Nim wpadli na koszmarny pomysł uprowadzenia dziecka, przez kilka godzin wałęsali się po sklepach, nudzili się, dla rozrywki kradli. Słodycze, baterie, puszkę farby. Wszystkie te przedmioty, tak absurdalnie nieprzydatne dzieciom w momencie kradzieży, staną się tak przerażająco przydatne w momencie bestialskiego zabijania Jamesa.
Jaki mieli plan? Prosty i jak się okazało wykonalny. Chcieli uprowadzić jakieś dziecko, tylko po to, by ku własnej uciesze rzucić je pod koła rozpędzonych aut. Tym dzieckiem okazał się bezbronny James Patrick Bulger.
Kilkanaście minut później, w odległości około ćwierć mili od centrum handlowego rozpoczął się drugi akt zbrodni. Nim mały James dozna pierwszych urazów głowy, nim pierwszy ból zdławi jego szloch, 36 mieszkańców miasteczka minie obojętnie tę trójkę.
Nie zareaguje, nie spyta, co robią bez opieki w tak niebezpiecznym dla dzieci miejscu. 36 mieszkańców nie powstrzyma narastającej fali przemocy. Nie uratuje życia drobnego dwulatka, nad którym pastwią się starsi chłopcy. Na jego nieszczęście wyglądający bardzo niewinnie.
Tylko 2 naocznych świadków podejmie próbę zrozumienia sytuacji, szybko uzna ją jednak za typową. Ot, dwóch starszych braci pogrywa sobie z młodszym rodzeństwem.
Jeszcze nie krwawa, ale już bardzo bolesna odyseja trwa dłuższą chwilę. Chłopcy odwiedzają nawet sklep zoologiczny. Wreszcie docierają do nieczynnej stacji kolejowej Walton & Anfield, gdzie ich mordercze potrzeby w pełni dochodzą do głosu.
Trudno dziś rozstrzygnąć, który z nich zaczął. Jedno jest pewne, że puszka niebieskiej farby dość szybko uderzyła dwulatka w lewe oko. Zainicjowała przerażający spektakl okrucieństwa. Robert Thompson i Jon Venables kopali, obrzucali ciało malca cegłami, kamieniami, niemal wszystkim, co wpadło im pod rękę. Posunęli się nawet do dławienia o wiele mniejszego, słabszego, przerażonego chłopczyka bateriami, które wkładali z pasją do jego ust.
Trudno dziś także rozstrzygnąć, jak długo trwała ta swoista egzekucja. Kres cierpienia dziecka najprawdopodobniej przyniósł, któryś z 42 ciosów zadanych ciężkim, stalowym prętem. Pogruchotana w 10 miejscach czaszka malca wyglądała jak skorupka jajka okładana młotkiem.
Robert Thompson i Jon Venables, którzy 12 lutego 1993 stali się nastoletnimi mordercami, jednymi z najmłodszych w historii, nie poprzestali na tym. Dalej działali w metodyczny, przemyślany sposób, doskonale zdając sobie sprawę, z tego, co właśnie się wydarzyło. Jak rasowi przestępcy chcieli uniknąć kary. Wpadli na pomysł upozorowania wypadku. W tym celu ułożyli ciało Jamesa Bulgera na torach, licząc na to, że wkrótce przejedzie po nich pociąg i ostatecznie zatrze ślady ich bestialstwa. Tak też się stało. Pociąg przepołowił ciało malca, ale nie zatarł śladów zbrodni.
Dwa dni później ciało Jamesa zostało znalezione.
Każda zbrodnia rodzi w nas potrzebę zrozumienia i poznania motywów. Co kierowało tymi koszmarnymi dziećmi?
Dlaczego dopuścili się czegoś tak nieludzkiego? Jedną z hipotez, wielokrotnie na przestrzeni lat weryfikowaną i badaną, był motyw seksualny. Nie został on jednak nigdy ostatecznie potwierdzony.
O ile ujęcie sprawców, dzięki zapisom monitoringu było zadaniem stosunkowo łatwym, o tyle zrozumienie tych dzieci, jest zadaniem trudnym. Być może nawet niewykonalnym.
Detektyw Albert Kirby z policji w Merseyside, który dowodził śledztwem z pomocą monitoringu, dzięki współpracy lokalnej społeczności był w stanie szybko wskazać winnych. Tym bardziej, że ich ubrania naznaczone były krwią i niebieską farbą. Testy DNA potwierdziły zgodność pobranych próbek.
Dowodem okazał się także siniak na twarzy Jamesa, którego wzór pasował do kształtu buta Jona Venablesa.
Dowody jednoznacznie wskazywały winnych, którym już 20 lutego 1993 roku postawiono zarzut zabójstwa Jamesa Patricka Bulgera.
Sprawa z racji swojej niecodzienności budziła zainteresowanie mediów, w których zabójcom nadano pseudonimy Dziecko A (Robert Thompson) i Dziecko B (Jon Venables). Proces od początku budził niezwykle żywe, a nawet groźne reakcje. Rodzice młodych zbrodniarzy wielokrotnie otrzymywali pogróżki. W trosce o ich bezpieczeństwo zostali przesiedleni do innych miast.
Sam proces rozpoczął się po wielu miesiącach śledztwa – nomen omen – 1 listopada 1993 roku. Chłopcy byli sądzeni w sądzie dla dorosłych, co wiele lat później zostało skrytykowane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, który orzekł, że proces nie miał sprawiedliwego przebiegu.
Pierwszym zadaniem, jakie przed sobą postawił główny oskarżyciel Richard Henriques, było podważenie zasady, w myśl której małe dzieci nie mogą być sądzeni jak dorośli. Formuła doli incapax, która mogłaby znacząco przesądzić o ich przyszłości, nie została wobec nich zastosowana.
Uznano, że wiek nie był okolicznością, która uniemożliwiałaby im zrozumienie swoich działań. Zdaniem oskarżycieli byli w stanie odróżnić dobro od zła.
W toku śledztwa udało się ustalić, że to Robert Thompson w głównej mierze odpowiadał za uprowadzenie Jamesa, a Jon Venables był z kolei pomysłodawcą zaprowadzenia go na tory kolejowe.
24 listopada 1993 roku chłopcy zostali skazani przez sędziego Justice'a Morlanda na co najmniej 8 lat pozbawienia wolności. Wyrok nie zadowolił jednak opinii publicznej, która z pomocą gazety The Sun zainicjowała kampanię, mającą na celu wydłużenie wyroków. Ostatecznie Thompson i Venables mieli spędzić w więzieniu 15 lat.
Obaj skazani, cierpiący na zespół stresu pourazowego, w trakcie odsiadywania wyroków otrzymali edukację oraz poddani zostali terapii.
Niespodziewanie w 2001 roku zostali warunkowo zwolnieni. Wraz ze zwolnieniem używali nowych tożsamości. Żyli w formule, jaką objęte są osoby z programu ochrony świadków. Nie mogli się kontaktować ze sobą, z rodziną Jamesa Bulgera oraz odwiedzać regionu Merseyside.
Niewiele wiadomo o losach Thompsona, znacznie więcej za to informacji przeciekło o zachowaniach i kolejnych problemach z prawem Jona Venablesa. Jego niezdrowe zainteresowanie dziećmi, problemy z alkoholem, narkotykami sprawiły, że kilkukrotnie był on izolowany od społeczeństwa.
Tragedia, jaka spotkała rodziców Jamesa, niestety położyła się cieniem na ich relacjach i ostatecznie była przyczyną ich rozstania. Ralph i Denise Bulger dziś żyją osobno. Założyli nowe rodziny i doczekali się kolejnych dzieci. Denise ma 2 synów, a Ralph 3 córki.



"Na wodach Morza Czarnego okręt rosyjskiej Floty Czarnomorskiej »przyjazny ogień« zniszczył swój samolot wojskowy" — poinformowała ukraińska armia.



Przyjaciele oligarchy, z którymi rozmawiała tabloidowa prasa brytyjska, mówią, że czas jego śmierci budzi wątpliwości. Po pierwsze, na jego samopoczucie mogły wpłynąć doniesienia na temat wojny Rosji z Ukrainą. Po drugie, znajomi Watforda przypominają o wcześniejszych podejrzanych śmierciach obywateli rosyjskich w Wielkiej Brytanii. Niektórzy obawiają się, że mógł on znaleźć się na czarnej liście Kremla.
Oligarcha przez ostatnie dwa lata miał się poważnie obawiać, iż prezydent Rosji Władimir Putin nakazał wydać na niego wyrok.



Na Tinderze można znaleźć miłość, ale niestety na 24-letnią Sydney Loofe czekała śmierć.
Sydney Loofe pracował w sklepie z narzędziami w mieście Lincoln. Jej rodzice, George i Susie, mieszkali w mieście oddalonym o trzy godziny jazdy samochodem, jednak codziennie utrzymywali ze sobą kontakt.
Sydney była "nowa" w Lincoln, nie miała jeszcze zbyt wielu znajomych, dlatego pewnego dnia postanowiła założyć konto na Tinderze z zamiarem poznania jakiejś sympatycznej dziewczyny, z którą mogłaby stworzyć poważny związek. To tam poznała Bailey Boswell.
Zaczęło się od bardzo niewinnej rozmowy, kontakt był intensywny, do tego stopnia, że dziewczyny po trzech dniach postanowiły się spotkać.
14 listopada Bailey przyjechała po Sydney, dziewczyny spędziły czas na rozmowach i paleniu marihunany, okazało się, że znalazły "wspólny język". Pierwsza randka okazała się sukcesem i postanowiły spotkać się również kolejnego dnia.
15 listopada 2017 roku, Bailey odebrała Sydney z pracy. Młoda dziewczyna była bardzo entuzjastycznie nastawiona. Przed spotkaniem zamieściła na snapchacie selfie i podpisała je słowami: „Gotowa na spotkanie". Sydney myślała, że spotkanie będzie podobne do tego z poprzedniego dnia, gdy włóczyły się po mieście i paliły "trawkę" - jednak Bailey miała inny plan. Zaprosiła Sydney do swojego mieszkania, które wynajmowała z Aubreyem Trailem, który był jej partnerem, o czym Sydney nie miała pojęcia.
Następnego dnia kobieta nie pojawiła się w pracy. Wtedy rodzina 24-latki nabrała podejrzeń. Bliscy zaczęli się martwić, że dziewczynie mogło stać się coś złego.
Ta historia nie ma niestety happy endu.
Ciało Sydney zostało odnalezione dopiero po 19 dniach. Było umieszczone w zaroślach w okolicach jej domu. Rozczłonkowane zwłoki 24-latki znajdowały się w 14 workach na śmieci porzuconych w polu. Ciało zostało pocięte na 14 kawałków. Widniały na nich ślady obrażeń, świadczące o tym o tym, że ofiara przed śmiercią desperacko walczyła o życie.
Podczas procesu trzy kobiety zeznały, że Trail wyznawał tzw. kult seksu i przekonywał ofiary, że jest wampirem, który potrafi latać i czytać w myślach. Kobiety powiedziały, że wszystkie zostały zrekrutowane przez konto jego dziewczyny Bailey Boswell na Tinderze w okresie od lipca do listopada 2017 roku. Według ich relacji, Trail kazał się nazywać „tatusiem”.
Zarówno Aubrey Trail oraz Bailey Boswell zostali uznani za winnych dokonania zabójstwa i jego wcześniejszego zaplanowania oraz poćwiartowania ciała Sidney. Aubray został skazany na karę śmierci, natomiast Bailey Boswell spędzi całe życie w więzieniu bez możliwości wcześniejszego wyjścia.
