straszne
Patrick Stuebing i Susan Karolewski są rodzeństwem i mają razem czworo dzieci, z których dwoje jest niepełnosprawnych. Stuebing, który w 2005 r. został skazany na 14 miesięcy więzienia za kazirodczy związek, twierdził, że wyrok ten był pogwałceniem jego praw. Europejski Trybunał Praw Człowieka jest jednak innego zdania. Zdaniem Stuebing, skazanie go na więzienie było naruszeniem praw człowieka.
Para utrzymywała, że jej prawo do prywatności i życia rodzinnego zostało pogwałcone. Jednak Europejski Trybunał Praw Człowieka, z siedzibą w Strasburgu, orzekł, że państwo niemieckie może zakazać związków kazirodczych i nie stanowi to pogwałcenia podstawowych praw do ochrony życia rodzinnego.
W trakcie procesu sugerowana, że wyrok po myśli rodzeństwa mógłby stać się przyczynkiem do zmiany niemieckiego prawa. Niemcy mogłyby dołączyć do grupy państw, które nie zakazują lub nie penalizują kazirodczych relacji, o ile te odbywają się między dorosłymi osobami, za obopólną zgodą. Do takich krajów należą Francja, Turcja, Japonia i Brazylia.
Stuebing, pochodzący z Lipska, został adoptowany jako dziecko i swoją biologiczną rodzinę poznał dopiero w wieku 20 lat.
Mężczyzna skontaktował się z rodziną w grudniu 2000 r., po śmierci biologicznej matki. Wtedy też rozpoczęła się jego bliska zażyłość z siostrą.
Stuebing i Karolewski twierdzą, że ich miłość nie różni się niczym od każdej innej. Między 2001 a 2005 rokiem parze urodziło się czworo dzieci - troje z nich żyje dziś w domu dziecka, dwoje jest upośledzonych.
Główną przyczyną skazania Stuebinga była, według Trybunału, "ochrona małżeństwa i rodziny", gdyż zachowanie pary doprowadziło do pomieszania rodzinnych ról. Wzięto również pod uwagę "ryzyko poważnych uszkodzeń ciała" u dzieci poczętych w kazirodczym związku. Wysokie prawdopodobieństwo niepełnosprawności jest jednym z powodów istnienia prawa zakazującego kazirodztwa.
Prawnik rodzeństwa próbował podważyć zasadność takiej argumentacji, wskazując, że podobne ryzyko istnieje również w przypadku dzieci osób upośledzonych lub starszych kobiet, jednak sądy nie ingerują w ich prawo do prokreacji.
W trakcie rozpraw zauważono, że siostra Stuebinga nie została skazana, ponieważ cierpi na zaburzenia osobowości i była "jedynie częściowo odpowiedzialna" za swoje czyny.
Nastolatka uciekła z domu w nadziei, że jej wybranek będzie dla niej dobry przez cały czas. To był największy błąd jej życia. Okazało się, że miłość jej życia jest alfonsem. Mężczyzna handlował dziewczynami, które były w jej wieku! Po pewnym czasie Karla znudziła się swojemu oprawcy, więc zabrał ją do Tenancingo, miasteczka w którym handel ludźmi, a zwłaszcza kobietami jest codziennością. Tak dziewczynka została sprzedana do domu publicznego.
Przez cztery lata dzień w dzień od rana do późna była wykorzystywana nawet przez 30 mężczyzn dziennie. Byli bardzo wulgarni, chamscy i nie rozumieli, że Karla jest jeszcze dzieckiem. Czasem przychodzili do niej nawet policjanci, pastorzy, politycy. Nikt z nich nie pomógł nastolatce.
Mając 16 lat została wyswobodzona i jej horror się skończył. Jednak to, co zostało w jej głowie, nigdy jej nie opuści. Karla obliczyła, że w ciągu czterech beznadziejnych lat jej życia, zgwałcono ją ponad 43200 razy. Tyle razy ktoś zmuszał ją do seksu i żaden mężczyzna nie wyciągnął do niej ręki. Teraz, będąc dorosłą kobietą, chce uświadomić społeczeństwo.
To był bardzo mroźny dzień, na zewnątrz mróz sięgał - 30 stopni Celsjuasza. 20 grudnia 1980 roku mieszkającą w Minnesocie młoda kobieta została odnaleziona w śnieżnej zaspie przez swojego sąsiada. Była nieprzytomna i kompletnie zmarznięta. Jadąc wcześniej samochodem, prawdopodobnie straciła kontrolę nad pojazdem i wypadła z drogi. Karkołomna próba znalezienia przez nią pomocy skończyła się dramatycznie. W trakcie trzaskającego mrozu, Jean Hilliard straciła świadomość i całą noc przeleżała w śniegu.
Kobieta została odwieziona do szpitala, gdzie po wstępnej diagnozie lekarze nie dawali jej większych szans na przeżycie. Zdaniem świadków wyglądała tak, jakby przed chwilą ktoś wyciągnął ją z zamrażarki. Kończyny były tak zmarznięte, że nie można było ich zgiąć ani nimi poruszać, a na jej twarzy można było spostrzec lodową skorupę. Specjaliści uznali, że nawet jeśli kobiecie uda się przeżyć, będzie musiała przejść amputację wszystkich kończyn. Skóra nastolatki była tak zamarznięta, że lekarze nie byli w stanie wbić igły. Temperatura ciała spadła tak bardzo, że termometr nie był w stanie jej zarejestrować.
Lekarze zastrzegli też, że długotrwały pobyt w tak ekstremalnych warunkach z pewnością wyrządził nieodwracalne szkody w jej mózgu.
Potem stało się jednak coś niewytłumaczalnego. Po dwóch godzinach, ku wielkiemu zdziwieniu lekarzy, Jean doznała poważnych konwulsji i odzyskała przytomność. Okazało się, że 19-latka znajduje się w doskonałej kondycji - zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Była jedynie zaskoczona całą sytuacją. Ślady odmrożeń w tempie błyskawicznym zniknęły z jej kończyn, a po kilkudziesięciu dniach Jean w pełni sił opuściła szpital.
Medycyna ustaliła, że kiedy ciało człowieka ochładza się, zwalnia przepływ krwi, zupełnie jak u niedźwiedzia w stanie hibernacji. Organizm wymaga wtedy mniej tlenu, a kiedy podczas ogrzewania wzrasta przepływ krwi, ciało danej osoby powoli powraca do normy.
Żona Jimmy'ego Gladys została poproszona o potwierdzenie identyfikacji. Następnie policja pobrała odciski palców i już na 100% była pewna, że ofiarą jest Smith.
Na początku lat 30. Smith pracował jako budowniczy, zwłaszcza przy nieruchomościach budowanych dla Reginalda Holmesa. Holmes był dobrze znaną postacią w Sydney, był potomkiem odnoszącej sukcesy rodziny, która budowała łodzie. Angażował się również w przestępcze przedsięwzięcia, wykorzystywał swoje łodzie do przemytu kokainy, papierosów i alkoholu. Od czasu do czasu przeprowadzał oszustwa ubezpieczeniowe, paląc lub zatapiając swoje łodzie. Smith był wspólnikiem Holmesa w tych oszustwach.
W połowie lat trzydziestych Australia zaczęła odczuwać Wielki Kryzys. Jimmy, przywiązany do pieniędzy i w złych stosunkach ze swoim byłym wspólnikiem biznesowym, zagroził Holmesowi szantażem.
Ostatni raz Jimmy'ego widziano żywego 7 kwietnia 1935 roku w hotelu Cecil w Cronulla, gdzie został zauważony, pijąc i grając w karty z facetem o imieniu Patrick Brady.
Zeznania taksówkarza. Mężczyzna powiedział policji, że zawiózł Brady'ego z Tallombi Street na ulicę, na której mieszkał Holmes. Kierowca poinformował również, że Brady był wyraźnie zdenerwowany i ukrywał coś pod kurtką.
Jak się okazało, Brady szantażował ich wspólnego znajomego - Homlesa. Brady zabrał rękę Smitha z charakterystycznym tatuażem do domu Holmesa. Zagroził, że jeśli Holmes nie zapłaci mu 500 funtów, skończy w ten sam sposób. Holmes zapłacił pieniądze, po czym Brady przywiązał ciężarek do ręki i wrzucił ją do zatoki. Spekuluje się, że rekin natknął się na kończynę i połknął ją w całości.
Ponure odkrycie w londyńskiej kawalerce – szkielet kobiety, która nie żyła już od prawie trzech lat!
25-stycznia 2006 r. urzędnicy ze spółdzielni mieszkaniowej w Londynie podczas przejmowania jednego z lokali z powodu zaległości w czynszach, dokonali okropnego odkrycia. Na sofie w pokoju leżały zwłoki 38-letniej kobiety – w stanie bardzo zaawansowanego rozkładu. W kącie nadal chodził włączony telewizor nastawiony na BBC1, a na podłodze leżały nierozpakowane prezenty świąteczne.
Ciało znalezionej nie nadawało się do identyfikacji, rozpoznano jej tożsamość tylko dzięki dokumentacji dentystycznej. Okazało się, że była to Joyce Carol Vincent. Za przyczynę śmierci kobiety uznano atak astmy lub powikłania wrzodu trawiennego.
Jak to jednak możliwe, że w tak dużym mieście jak stolica Wielkiej Brytanii, w której mieszka około 8 mln ludzi, czyjaś nieobecność mogła zostać niezauważona przez prawie trzy lata?
Joyce nie była przecież ani stara, ani bezdomna, ani bez rodziny, nie była też narkomanką czy alkoholiczką. Sprawa tej dziewczyny wydaje się dość tajemnicza i stała się nawet tematem filmu dokumentalnego pod tytułem „Dream of a life” z 2011 r.
Kim była zatem Joyce Carol Vincent?
Joyce to córka stolarza afrykańskiego pochodzenia, z kolei matka kobiety wywodziła się z Indii. Gdy dziewczyna miała 11 lat, matka zmarła, a opieką nad Joyce zajęły się jej cztery starsze siostry. Vincent uczęszczała do szkoły podstawowej, a potem do szkoły dla dziewcząt, jednak mając lat 16, zakończyła edukację, bez właściwie żadnych kwalifikacji.
Mimo tego pracowała przez jakiś czas jako sekretarka, potem zatrudniła się w Ernst&Young w dziale finansowym. Jej współpracownicy byli zaskoczeni, gdy postanowiła odejść w 2001 r. Dobrze tam zarabiała, była lubiana. Niektórym podobno powiedziała, że wybiera się w dłuższą podróż. Właściwie bardzo niewiele wiadomo, co działo się z Joyce po odejściu z firmy, a przed jej śmiercią. Na pewno spędziła trochę czasu w schronisku dla ofiar przemocy domowej w Haringey.
Dla tych, którzy znali Vincent, jej śmierć w zapomnieniu i to, jak mieszkała pod koniec życia, było ogromnym zaskoczeniem. Nie martwili się o nią, gdy stracili kontakt, ponieważ często już wcześniej znikała, a jej sposób bycia maskował kłopoty, wydawało się, że właśnie żadnych nie ma.
Kawalerka, w której znaleziono martwą Joyce, również sprzyjała anonimowości. Ani bezpośrednio powyżej ani poniżej jej mieszkania nie było żadnych sąsiadów, okno znajdowało się nad ustawionymi pod budynkiem koszami na śmieci i pewnie dlatego zapach docierający z rozkładającego się ciała przypisywano do tych właśnie odpadów poniżej.
Co ciekawe, nic nie zapowiadało w młodości tej kobiety, że właśnie tak samotnie i smutno skończy się jej życie, że zostanie przez wszystkich niemal całkowicie zapomniana. Jedną z jej przyjaciółek była amerykańska piosenkarka disco – Judy Cheeks, Joyce poznała też Bena E. Kinga, znał ją również Stevie Wonder. Była piękna, adorowana prze mężczyzn, radosna, ambitna. Nikt nie przewidziałby, że los nie będzie dla niej łaskawy.
To co najlepiej pokazuje paradoks życia to fakt, że kiedyś Joyce była widoczna dla milionów widzów w kilkudziesięciu krajach podczas nadawania koncertu z Nelsonem Mandelą, obracała się w świecie sław, a zmarła lata później zupełnie sama i anonimowa. Dopiero zainteresowanie nią mediów i film dokumentalny pozwolił ocalić dziewczynę od zapomnienia.
Teraz postanowił podzielić się swoją historią z mediami. Pewnego dnia, gdy sąsiedzi usłyszeli niepokojące odgłosy dochodzące z domu mężczyzny, zadzwonili na policję. Kiedy funkcjonariusze przybyli na miejsce, zastali w łazience wychudzonego mężczyznę leżącego w kałuży krwi.
Kiedy policjanci zapytali Alexa, dlaczego jest w takim stanie, mężczyzna nie chciał przyznać się, skąd wzięły się na jego ciele tak poważne obrażenia. Niedługo potem ciało 22-latka opatrzyli medycy, którzy oszacowali, że gdyby poszkodowany spędził w domu jeszcze kilka dni, mógłby nie przeżyć koszmaru, jaki mu tam zgotowano.
Ostatecznie Alex uległ funkcjonariuszom i przyznał się, że od przeszło trzech lat jest ofiarą przemocy domowej. Ofiarą swojej partnerki, 22-letniej Jordan Worth, z którą ma dwójkę dzieci. I choć mężczyzna próbował rozstać się ze swoją „ukochaną” już w 2014 roku, nigdy mu się to nie udało. Z pewnością przyczyniła się do tego ciąża, w którą Jordan zaszła niedługo potem. Alex nie ukrywa, że liczył na to, że dziecko wpłynie pozytywnie na ich relację. Dziś już wie, że bardzo się mylił.
Kiedy prawda na temat codziennego życia Alexa ujrzała światło dzienne, funkcjonariusze nie mogli uwierzyć w to, co usłyszeli. Okazało się, że 22-letnia partnerka mężczyzny biła go, zmuszała do odcięcia się od rodziny i mediów społecznościowych, wybierała mu ubrania, które powinien nosić, a także faszerowała pigułkami nasennymi. Jakby tego było mało, przez 9 kolejnych miesięcy głodziła go, kazała mu spać na podłodze, a nawet dźgała go nożem i polewała wrzątkiem. W związku z licznymi ranami wdało się zakażenie. Na szczęście szybko udało się je zaleczyć.
Początkowo zeznania Jordan Worth nie miały nic wspólnego z tym, co powiedział jej partner. Kobieta próbując uniknąć odpowiedzialności powiedziała, że Alex cierpi na chorobę psychiczną, która sprawia, że mężczyzna ma skłonności do samookaleczeń. Niewykluczone, że cała sprawa uszłaby jej płazem, gdyby nie zachowanie kobiety w dniu, kiedy jej partner miał przejść poważną operację. To właśnie wtedy bez niczyjej wiedzy podniosła rannego mężczyznę z łóżka i wyprowadziła go ze szpitala. Ostatecznie 22-latka przyznała się do winy i koszmaru, który zgotowała swojemu partnerowi.
Jordan Worth stanęła już przed sądem. Kobieta usłyszała wyrok 7,5 roku pozbawienia wolności. Miejmy nadzieję, że tyle wystarczy, aby zrozumiała, jak ogromną krzywdę wyrządziła drugiemu człowiekowi.
Zarówno Michelle jak i Roy cierpieli na depresję. W momencie kiedy się poznali chłopak miał już za sobą kilka nieudanych prób samobójczych. Gdy związek pary trwał, Roy znowu zaczął myśleć o samobójstwie. Niestety, jego dziewczyna zamiast mu pomóc postanowiła utwierdzić go w przekonaniu, że w jego przypadku samobójstwo jest dobrym wyjściem. Stwierdziła, że takie posunięcie uwolni go od cierpienia, którego doświadcza. Szczególne przerażenie robią wiadomości, które Carter wysyłała chłopakowi, gdy ten miał 17 lat. Przez dwa tygodnie Roy dostawał wiadomości takie jak ta: „Ciągle to odkładasz i mówisz, że to zrobisz, ale nigdy nie robisz. Zawsze tak będzie, jeżeli nie weźmiesz się za to”.
Chłopak zabił się 12 lipca 2014 roku. Otruł się tlenkiem węgla w ciężarówce zaparkowanej na parkingu. Tuż przed odebraniem sobie życia Roy zadzwonił do Michelle. Wahał się czy popełnić samobójstwo. Dziewczyna, zamiast odwieść go od tego pomysłu, tylko go zachęciła:
„Myślałam, że chcesz to zrobić. To jest właściwy moment, jesteś gotowy. Zrób to, kochanie. W niebie będziesz szczęśliwy. Koniec z bólem. To normalne, że się boisz. W końcu zaraz masz umrzeć” - miała powiedzieć mu przez telefon. Następnie słuchała jak umiera. Sąd skazał ją na 15 miesięcy więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci. Carter opuściła zakład karny 5 miesięcy przez terminem, ze względu na dobre sprawowanie.
"Pani Carter była wzorową więźniarką. Brała udział w różnych programach, pracowała w więzieniu, była uprzejma dla naszych pracowników i wolontariuszy, dogadywała się z innymi więźniami, a my nie mieliśmy z nią żadnych problemów z dyscypliną" - chwali ją w rozmowie z mediami Jonathan Darling, rzecznik prasowy Biura Szeryfa Hrabstwa Bristol.
Na HBO GO znajdziecie serial dokumentalny pod tytułem: "Kocham Cię, teraz umieraj" - Dokument przedstawia sprawę samobójstwa nastoletniego Conrada Roya.
Tak precyzyjne informacje mam dzięki chińskiej metodzie mumifikacji ciała. W przeciwieństwie do Egipcjan Chińczycy nie usuwali wnętrzności i pozostawiali ciało w takim stanie, w jakim człowieka zastała śmierć.